Zdradzę Ci tajemnicę.
Tą tajemnicą jest SteaMaster (po polsku – prasowacz parowy), funkcjonalny gadżet, który pomaga mi w codziennych obowiązkach. Mój wybór to prasowacz EM-202, który dostępny jest 3 kolorach, z dużym zbiornikiem wody (3L), 2 wieszakami i nakładką do prasowania „na kant”, gotowy do pracy w 45 sekund. Jego cena to 699zł.
ZALETY SteaMaster
usuwa nieprzyjemny zapach z ubrań
w prosty sposób możemy odświeżyć swoją szafę. Jeśli dłuższy czas nie używamy danej rzeczy, nie musimy jej prać, wystarczy ponownie wyprasować ją parą,
dezynfekcja
nie tylko ubrań, również np. kanap i sof, ale co ważne maskotek dzieci, które nie nadają się do prania. Doceniam za 2 czynności równocześnie – prasowanie prześcieradła + odkażenie materaca,
gotowy do pracy po 45 sekundach
para wodna jest bezpieczna dla każdego rodzaju tkanin
SteaMaster nadaje się do prasowania każdej tkaniny, od delikatnych jedwabi, wiskozy poprzez bawełnę, aż do lnu przy czym nie nabłyszcza materiału. Możemy być spokojni o nadruki, bluzki z aplikacjami (typu cekiny, koraliki), a także falbanki, które tak ciężko wyprasować żelazkiem,
szybsze prasowanie dziecięcych rzeczy
ogromna zaleta!
prosta obsługa
włączamy, ustawiamy moc temperatury i … prasujemy ;-)
wygodny wieszak w zestawie
wieszak posiada funkcję składania i rozkładania, dzięki czemu w łatwy sposób zawieszamy rzecz do prasowania,
mobilność sprzętu
sprzęt można w łatwy sposób (dzięki wbudowanym kółkom) przemieszczać do innego pomieszczenia,
wygląd
przykuwa uwagę gości, wzbudza zainteresowanie, nie muszę więc go chować,
brak deski do prasowania
wszystkie rzeczy prasujemy na wieszakach, które są w zestawie. Dodatkową zaletą jest fakt, iż możemy regulować wysokość stojaka, co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. To czego nie lubię w prasowaniu żelazkiem, to właśnie deska, na której nie wiem jak ułożyć sukienkę by uniknąć kantów, zagnieceń,
cichy
w ogóle go nie słychać, spokojnie prasuje w czasie snu dziecka.
NIEDOGODNOŚCI SteaMaster
wilgotność
wyrzut pary jest bardzo silny, wobec tego niektóre tkaniny po zakończeniu prasowania są lekko wilgotne. Warto pamiętać by nie wkładać takiej rzeczy do szafy, tylko odczekać, by nie pojawiła się w niej wilgoć, a co gorsze mole,
długość rury
zdarza się, że wąż zagina się i tym samym blokuje przepływ pary,
woda destylowana
należy używać jedynie wody destylowanej (lub woda demineralizowanej). Trzeba pamiętać o zapasie (swoją drogą dostępna w supermarketach oraz na stacji benzynowej), bo bardzo szybko znika,
ciężko wyprasować małe powierzchnie
m.in.: mankiety, kołnierzyk, w obawie o poparzenie się parą, choć w zestawie otrzymałam także rękawice, która zabezpiecza przed wysoką temperaturą.
Jeśli więc planujecie zakup nowego żelazka, odwiedźcie stronę SteaMaster i zastanówcie się nad tą alternatywą. I koniecznie dajcie znać, czy Waszym zdaniem wygląd mężczyzny świadczy o jego kobiecie?
a na deser … mój mały towarzysz/pomocnik <3
prasowacz parowy – SteaMaster EM-202
narzuta na łóżko – La Millou od bobomio.pl
body Ignasia – KappAhl
moja sukienka – Magnetic
kosz pojemnik na zabawki/pranie do prasowania – Jollein
kącik Ignasia – pokazywałam go TU
- 10 czerwca 2016
- 3 komentarze
- Wszystko co fajne
Komentarze
3 odpowiedzi na “Dlaczego prasowanie nie jest dla mnie powodem do niezadowolenia?”
rozbawiłaś mnie, bo faktycznie ja mam w domu model upartego męża ;-) ale masz rację, gdy wychodzimy razem musi wziąć pod uwagę moje zdanie, a jak idzie sam, to niech wygląda jak chce. Swoją drogą fajny temat, nie słyszałam o tym, ale podpytam moją mamę, wiesz te pokoleniowe zagadnienia. Słodziak z waszego Ignasia! a prasowacz muszę pokazać mojemu M. bo ciekawa alternatywa żelazka!
wiesz, że coś w tym musi być. Nie wyobrażam sobie, by mój mąż o siebie nie dbał, więc to chyba też świadczy o mnie, że nie przymykam oka na pewne sprawy ;-) i świetnie, że pokazujesz u siebie też takie domowe sprzęty, ja jeszcze nie mam dzieci, mimo to czytam i zapisuje (w myślach). Moje żelazko kiepsko prasuje, więc spowodowałaś, że w mojej głowie zagnieździła się nowa potrzeba :P
Co za słodziak z tego Ignasia <3
A SteaMaster – oj, przydałby się!