Dziecięcy świat

Rehabilitacja dziecka – wstydliwy temat?

Rehabilitacja dziecka, to nie powód do wstydu, gdyż to powrót do zdrowia. Doskonale jednak rozumiem wszystkich rodziców, którzy nie przyznają się do tego faktu. My również tego doświadczyliśmy. Pamiętam nasze początki z Aleksem, wymarzony synek, okaz zdrowia, aż tu nagle stwierdzona asymetria ułożeniowa, z czasem problem z trakcją. Niby nic niepokojącego, preferencja prawej strony, ale z każdym miesiącem asymetria się powiększała (widoczne większe uszko, oko). Do 3 miesiąca zazwyczaj dzieci mają „czas”, by pozwolić im się rozwinąć, w końcu wyszły z ciasnego brzuszka. Ale po upłynięciu tego czasu, trzeba podjąć kroki. I tu znów dylemat, którą metodę rehabilitacji wybrać? Vojtę, a może NDT Bobath?

Oczywiście na wizytę u neurologa (w ramach NFZ) w naszym pięknym kraju czeka się zbyt długo, a każda dysfunkcja się pogłębia. Odwiedziliśmy zatem paru neurologów prywatnie. Dlaczego paru? – nie potrafiliśmy zaufać. Przecież to nasze dziecko, musimy wiedzieć i skonsultować, a każdy mówi coś innego. Jeden proponuje metodę NDT Bobath, kolejny jest zwolennikiem Vojty. Cel był jeden: powrót do zdrowia. Spróbowaliśmy oczywiście Vojty, jednak to nie na nasze nerwy, a zdawaliśmy sobie sprawę, że aby rehabilitacje przynosiły szybki efekt należy również ćwiczyć w domu. Nie, nie mogłam, nie potrafiłam się przełamać – dociskać, unieruchamiać, nie przytulić w między czasie. Mimo, że wiem, że Vojta przynosi szybszy efekt, to zdecydowaliśmy się na NDT Bobath. Nie bez powodu nazywaną rehabilitację poprzez zabawę. Bawiliśmy się wtedy i bawimy się ponownie, gdyż Ignaś również ma asymetrię ułożeniową i lekkie napięcie mięśniowe – takie geny:) Tak, teraz mówię o tym otwarcie, bo wiem, że dziecku trzeba pomóc i najlepiej jak najszybciej. Pamiętam doskonale moją radość, gdy po 4 ćwiczeniach Aleks zaczął raczkować, a czekałam na to tak długo (11 miesięcy). Mimo, że nie ma statystycznych dzieci i mimo, że nie powinniśmy się tym sugerować, porównywać, to jednak wiem, że warto dziecku pomóc – TAK pomóc by sprawniej ruszył, czy to siadać, czy raczkować, a także chodzić. Jeśli zatem coś cię niepokoi skonsultuj to z lekarzem, poproś o skierowanie, może akurat zwolni się miejsce. Z Ignasiem ćwiczymy 2 tygodnie, a już widzimy sporą poprawę. Zdjęcie główne jest jeszcze przed podjęciem rehabilitacji, a już czekam na takie z wysoko podniesioną głową i wiem, że niedługo to zobaczę. Tak samo to wyczekiwane siadanie, raczkowanie, chodzenie. Wokół mamy wielu specjalistów, trzeba trafić na tego z powołania i z doświadczeniem. W tej kwestii również mamy porównanie, bo spotykaliśmy się z paroma osobami. Początkowo woleliśmy wizyty prywatne w domu, a teraz wiemy, że na NFZ mamy naprawdę wspaniałych rehabilitantów, trzeba cierpliwie niestety czekać, a w między czasie działać. Jest też wiele filmików na YouTube, które pomogą nam poprawnie podnosić dziecko, układać – spójrzcie choćby na ten_klik (szkoda, że podczas wizyt położnej środowiskowej nie otrzymujemy takich wskazówek). Początkowo takie podnoszenie sprawiało nam problemy, ale doszliśmy do wprawy. Jest też wiele zabaw, typu kołyska, które mogą wykonywać wszystkie dzieci, taka zabawa z dzieckiem pomoże nam w jego rozwoju, sprawności. Zachęcam do przeanalizowania ;-) Temat rehabilitacji kiedyś był dla mnie wstydliwym, stąd powyższy tytuł, ale nie wstydźmy się mimo, że oznacza to, że nasze dziecko potrzebuje pomocy – ważne, że my ją mu dajemy i dbamy.

Jeśli rehabilitowaliście własne dziecko, to którą metodę wybraliście? Jeśli Vojtę, to czy udało Wam się ćwiczyć samemu w domu? – ciekawa jestem waszych historii i opinii.

Zobacz także

Komentarze

27 odpowiedzi na “Rehabilitacja dziecka – wstydliwy temat?”

  1. Żaneta pisze:

    U nas długa historia i długo zastanawiałam się pisać o tym czy nie pisać, ale uznałam, że muszę! Bo to co przeszliśmy może być wskazówką dla innych rodziców. Może moim wpisem komuś pomogę. Pisałam go po trochu, bo za każdym razem wywoływał u mnie masę emocji i wspomnienia wyciskały łzy. Też poniekąd się tego wstydziłam… ale jutro podzielę się naszą historią na swoim blogu ;) Pozdrawiam i trzymam kciuki za to raczkowanie. bo ten etap najważniejszy.

  2. Anna Sikorska pisze:

    Hmm, nie wiem jak to napisać… Nigdy, przenigdy nie pomyślałabym, że można wstydzić się rehabilitacji… Mam szóstkę dzieci, czterech synów i dwie córki. Pięcioro cudnych, zdrowych dzieci i jednego cudnego, mniej zdrowego synka. Nasz najmłodszy Leoś ma Zespół Downa, Zespół Westa i chore serduszko, pierwsze 6 tygodni życia spędził w szpitalu i teraz głównie dzięki rehabilitacji osiąga swoje możliwe etapy rozwoju. To dzięki ciężkiej, okupionej płaczem pracy będzie mógł siadać, raczkować i chodzić. Tylko rehabilitacja i ćwiczenia pozwolą mu nie tylko uzyskać prawidłową postawę ale osiągnąć to co zdrowe dzieci wykonują samoistnie i intuicyjnie. Nie wstydzę się tego, że mój synek wymaga rehabilitacji i cieszę się, że są takie możliwości, które mogą pomóc mu w rozwoju, pozdrawiam serdecznie, Ania :)

    • wiem… czytałam u Agi… i bardzo to bardzo Wam gratuluję tak dużej rodziny, wielkiego serca i wytrwałości w miłości. Ciesze się, że są tak dojrzałe osoby. Ja się wciąż uczę życia i po naszych przeżyciach po porodzie Ignasia również wiem, że rehabilitacja to na pewno nie wstydliwy temat. Pozdrawiam!

    • Anna pisze:

      Tu nie chodzi o to że to wdyd, ale czy każda z nas nie spotkała się z opiniami typu „jeszcze nie raczkuje/nie chodzi.? Nie tak jak inne dzieci trzyma główkę / rączkę? ” Czy każda z nas nie zastanawiała się czy to nie jej wina? Może coś zrobiłam nie tak jak powinnam? Niestety nasze społeczeństwo nie jest tolerancyjne. Po wyjaśnieniu że faktycznie coś nie gra słyszałam smutne westchnienia i sztuczne slowa pocieszenia. A to jeszcze bardziej wzmagalo moje poczucie winy i skrępowania. Wzmagalo moją złość i cisnelo lzy do oczu. No bo jak niby ze mną wszystko w porządku a z moim dzieckiem nie? Do dzis tłumacze wszystkim co jest nie tak i widzę te spojrzenia. Boli ale za każdym razem stawiam temu czola i walczę dalej z tym co za tabelkami powtarzają rodzice tabelkowych dzieci.

  3. ewa pisze:

    ja nie uważam ze to wstyd, wrecz przeciwnie, warto dziecku pomóc i sluchac intuicji, Mój maly krzywo raczkowal, nie podobało mi sie to, ale pediatra nie widziala w tym zadnego problemu,twierdzila ze ok. wczesnij jak byl maly to potrafił bardzo sie usztywniac, tez obawialam sie zwiekszonego napiecia, ale znowu pediatra powiedziala ze nic sie nie dzieje i zebynm dziecku chorób nie wynajdowala.odpuscilam. niestety troche sie „zemscilo” bo teraz mamy problem logopedyczny, który byc moze(jest spore prawdopodobienstwo) wynika z tych złych początków:najpierw przedluzajaca sie zółtaczka, byc moze leki okolopordowe które osłabily uklad nerwowy-dalsze konsekwencje: zbyt male napiecie(co dopiero teraz stwierdzil neurolog), nieprawidłowe raczkowanie(mega wazne dla uk nerwowego i rozwoju mowy) i w konsekwencji problem logopedyczny(oczywiscie wszystko w wielkim skrócie:)i teraz przerabiamy poprzez cw wszystkie fazy rozwojowe, zeby wspomoc dojrzewania uk nerwowego , wiec teraz mój ponad 2,5 latek musi raczkowac, pelzac itd. teraz jestem mądra, ale wtedy nie sądziłam, ze brak raczkowania czy zle raczkowanie może miec pozniej takie skutki. byc moze wystraczyloby wtedy naprostowac tą skrzywiona nózke i teraz nie musielibysmy sie męczyc z terapia. Oczywiscie nie zawsze to musi sie tak skonczyc, ale nastepnym razem bede „chuchac na zimne” bo jednak po cos te normy są i dobrze jak dziecko sie w nich miesci. u was upatrywalabym tez przyczyn takiego stanu rzeczy w cesarce, bo jak kazda ingerencja w nature moze powodowac jakies „komplikacje”. u nas tez bardzo mozliwe ze zadziałała tona oksytocyny i zoo które tak ochoczo wzielam. wiem ze czasami sie inaczej nie da, a dziecko trzeba urodzic:) ale jednak pozniej to jakies konsekwencje niesc może…wiadomo, że nie u wszystkich i nie zawsze. takze rehabilitacja górą:))warto za wczasu wspomoc dziecko,zeby pozniej nie pluc sobie w brode:)Powodzenia:))
    aa jeszcze co :nasza neurologpeda mówi ze dzieci rehabilitowane, terapeutyzowane pozniej są sprawniejsze ruchowo, bardziej skoordnowane itp:)

  4. Anna pisze:

    My tez z nasza coreczka mielismy /mamy problem. Bylismy najpierw u neurologa prywatnie stwierdzil ze tska jej uroda i nic nie zalevil (zadnego USG). Mimo to cwiczylismy bobathami. Mala w tym czasie byla bardzo wrazliwa na widok kogokolwiek poza nami i cale „zajecia” plakala. Rrhabilitantka polecila nam innego lekarza. Tutaj pani doktor zauwazyla obnizone napiecie. Zaraz skierowala nas na USG (ostatnia chwila, ciemiaczko prawie zrosniete), badanie dna oka i zalecila rehabilitacje metoda Vojty (moje przerazenie na to bylo ogromne). Do tego momentu nie dopuszczalam nawet mysli ze z moim skarbem moze byc cos nie tak. Atakowalam wszystkich ktorzy chc o tym wspominali. Trafilismy na wspaniala rehabilitantke. Pani doktor pracowala z vorka przez 2-3 miesiace raz w tygodniu. Na szczescie stwietdzila ze malej cwiczenia Vojty nie sa potrzebne (wyniki badan byly prawidlowe). Walczymy caly czas. Mala miala ponad rok kiedy zaczela samodzielnie siadac, 14 miesiecy kiedy zaczela raczkowac, 15 miesiecy kiedy zaczela wstawac. Obecnie 15,5 miesiaca mala raczkuje i co chwile cwiczy wstawanie. Nie odwiedzamy juz pani doktor regularnie. Ba ostatniej wizycie ok 15 miesiaca powiedziala nam ze mala zacznie chodzic za okolo 3 miesiace. Powiedziala tez ze dzieci ktore zaczynaja chdzic przed 2 r.z. nie sa uznawane w kregach rehabilitantow za zaburzone, ze to miesci sie w normie. Przywrocila mi radisc z postepow mojej coreczki, dala wiare w to ze niczego nie „popsulismy” w rozwoju naszego malenstwa, ze nasza kruszynka jest prawidlowo rozwijajacym sie dzieckiem. Drogie mamy nie dajcie sobie wmowic jak ja, ze skoro Wasze dziecko nie chodzi ok 12 miesiaca to z pewnoscia jest zaburzone. To kompletna bzdura! Najwazniejsze zeby do tego czasu Wasze malenstwo umialo sie samo przemieszczac (pelzajac, raczkujac). Chetnie nawiazalabym kontakt z mamami, ktore podobnie jak my umieraly lub umieraja ze strachu slyszac o Vojcie i rehabilitacji.

    • Krzysztof pisze:

      Witam Panie tak czytam i czytam i wynika że chyba jestem jedynym tatą tutaj. U naszej kochanej Zosi w 6 miesiącu życia wykryto zespół westa był to wielki dla mnie cios a dla żony jeszcze większy. West zahamowal rozwój psychoruchowy nie siedziała tylko pelzala. Córkę leczymy wszędzie i wszystkim czym się da a więc tak bogaty 3 razy na tydzień . Vojty. 1 raz
      masaż receptorów stóp 2 razy na tydzień basen 1 albo dwa razy na tydzień efekty były po tygodniu po vojty najlepsze Zosia bardzo chce siedzieć jeśli ją poradzimy siedzi sama cały czas ćwiczymy siadanie
      Trzeba walczyć i głowa do góry. Co bym mógł zaproponować to bujaczek wingbo słyszałem że są dobre efekty pozdrawiam was 726-802-550 to mój numer jakby ktoś chciał o coś zapytać

    • Mama Frania pisze:

      Witaj.
      Nasza neurolog skierowała mojego synka na rehabilitację. Niby nie powinnam się bać ale jednak się obawiam. Skierowała go również na usg główki i tego się chyba obawiam najbardziej. Nie wiem jak to będzie. Ale Twój wpis dodał mi trochę otuchy.

      • Anna pisze:

        Z perspektywy czasu wiem że nie możemy się obwiniać ze nasze dzieci wymagają więcej pomocy w prawidłowym rozwoju niż inne. Obwiniać się można tylko wtedy gdy wiemy że jest problem a nic nie robimy. Ponownie zostałam mama i mimo że widzę że moja młodsza coreczka jest dużo silniejsza niż starsza to i tak wybieram się na konsultacje do fizjoterapeuty. USG to nic złego. Najważniejsze żeby robił specjalista (mogę udostępnić kontakty w Poznaniu). Głowa do góry. Systematyczne ćwiczenia i będzie dobrze. U nas już jest :)

  5. Patrycja pisze:

    My zaczęliśmy chodzić na rehabilitację z naszym synkiem jak skończył 3 miesiące, a pod kontrolą neurologa jest od urodzenia. Nasz Leon tak samo jak Ignaś urodził się z asymetria(ułożenie pośladkowe się do tego przyczyniło) i zbyt dużym napięciem mięśniowym. Trafiliśmy na wspaniałą rehabilitantkę po 4 tygodniach Bobath asymetria zniknęła ale dalej walczyliśmy by zaczął siadać i samemu się podnosić bo było opornie. Rehabilitację skończyliśmy jak mały skończył 10 miesięcy. Tydzień później zaczął sam Raczkowski. Teraz m 14 miesięcy jeszcze nie chodzi ale wdrapie się wszędzie, wejdzie na każdy mebel, potrafi sam zejść ze wszystkiego i wszędzie go pełno. Mały człowiek orkiestra próbuje samodzielnie już stać bez trzymania i zrobić dwa trzy kruczki. Neurolog powiedział na ostatniej wizycie ze daje mu czas do 17 miesięcy na chodzenie ale zrobił takie postępy przez ostatni miesiąc że raczej zacznie chodzić szybciej. Rehabilitacja to dużo stresu dl rodziców, przynajmniej dl mnie tak było bo mały strasznie płakał przy ćwiczeniach ale nigdy bym nie zrezygnowała z tego np ze wstydu ze moje dziecko ma problemy, niestety znam takie matki co maj dzieci z drobnymi niedoskonałościami które szlo by ćwiczeniami zniwelować ale nie pójdą z dzieckiem bo to wstyd.

  6. Agnieszka pisze:

    Nigdy nie pomyslalam , ze rehabilitacja to cos wstydliwego. Lekarze nie widzieli asymetrii ale ja się upieralam. Trafiliśmy na rehabilatacje w Olesnicy przy placu zwycięstwa do cudownej pani Ligii. Jasiek cieszyl sie na jej widok. Swietnie im sie razem pracowalo. Rehabilitantka, powiedziala ,ze asymetria jest i trzeba rehabilitowac bo nawet minimalna moze powodowac np problem ze wzrokiem.

  7. Aga pisze:

    U nas zaczęło się od wizyty patronażowej położnej, nie spodobało jej się drżenie małego – nóżek i brody, zaleciła wizytę u pediatry i neurologa. Młody pediatra wpisał skierowanie choć na wizycie mały nie drżał, stwierdził, że trochę się czeka na wizytę u neurologa więc w tym czasie objawy albo się wyciszą albo nasilą i będzie jak znalazł skierowanie. Czekaliśmy 1,5 miesiąca, objawy się wyciszyły ale poszliśmy. Po badaniu okazało się, że mały ma asymetrię ułożeniową i układanie w banana nie jest normą choć mały jeszcze nie miał 3 miesięcy, dostał skierowanie na rehabilitacje. I tu zaczęły sięaschody i terminy za 2-3 miesiące, ale się nie poddałam i wywalczyłam termin na następny dzień, duża uprzejmość pani doktor. Okazało się, że nie jest tak źle, pokazała dwa ćwiczenia i sama miałam z dzieckiem ćwiczyć. Jest lepiej ale tylko ja to robię, mąż jakoś nie bardzo chce, jednak przy kolejnej wizycie poproszę już o ćwiczenia z fizjoterapeutą bo mały nadal ciut się krzywi, a co fachowa pomoc to fachowa + powtórzenia w domu. Mąż wzdryga się gdyo tym mówię, tak samo jego rodzicę ale ja wiem, żedla ddziecka tak będzie najlepiej.
    Koniecznie zajrzę na polecane filmy.

  8. Aga pisze:

    u nas na szczęście były tylko słabe mięśnie kręgosłupa, lekki przykurcz lewej lub prawej strony nie pamiętam, ale stwierdzone dopiero jak mały miał 8 m-cy i nie siadał, nie podejmował nawet prób. Kilka wizyt i ćwiczeń rozciągających u fizjoterapeuty i wszystko szybko się potoczyło, zaczął siadać, a w wieku 11 m-cy już chodził ;).
    Generalnie sama zaniepokojona zwróciłam się do pediatry z prośbą o skierowanie do fizjoterapeuty , bo syn jeszcze nie siada, nawet nie próbuje. W badaniu, podciągając małego za rączki, sama stwierdziła, że ma słabe mięśnie kręgosłupa. Warto rehabilitować i ja na pewno się tego nie wstydzę. Warto też chodzić z dzieciaczkiem na basen :). Polecam, ale wy z tego co pamiętam chodziliście na zajęcia do aquaparku :)

  9. Dominika pisze:

    Też rehabilitowaliśmy i też nie chwaliliśmy się tym w okół. Każdy tu pisze, że nie wstydził się tego. Ty nie napisałaś przecież że się wstydzisz, ale że to wstydliwy temat i masz rację. Tak samo czułam. W okół w rodzinie zdrowe fikajace, a moje nie. Wolałam nic nie mówił a działać i tak działalismy i teraz synek jet w 100% sprawny. Pozdrawiam!

  10. Ola pisze:

    Synek jest wcześniakiem i był rehabilitowany od 4 miesiąca. Metody jakie wybraliśmy to Bobath i Vojta. Bobath to była przyjemność. Natomiast Vojta koszmar, ale nie odpuszczałam. Wiedziałam, że to dla jego dobra. Zaczynaliśmy od Vojty 4 razy dziennie. Straszne przeżycie dla mnie, unieruchamiać dziecko, uciskać, ale trzeba było zacisnąć zęby i opłaciło się ;)

  11. joanna pisze:

    chyba pomyliłaś pojęcia. Syn również miał rehabilitacje. Vojta ćwiczenia, masaże, zabawa. Bobath uciski, ból i płacz dziecka przez unieruchomienie.

  12. sylwia pisze:

    Witam,
    jestem mamą 3 miesięcznego maluszka i właśnie szukałam informacji na temat ćwiczeń metodą NDT Bobath kiedy trafiłam na Pani bloga. W piątek dowiedziałam się, że mój synek ma asymetrię i musimy zacząć go rehabilitować. Jesteśmy z Wrocławia. Czy mogłaby Pani nam polecić jakiegoś rehabilitanta?
    Pozdrawiam

    • Witaj, prywatnie polecam Agnieszkę Bień (rehabilitowała Aleksa), jednak teraz już nie rehabilituje, bo oczekuje maluszka. Jeśli chodzi o NFZ polecam Wiolettę Rybarczyk, do której aktualnie chodzimy (ma fach w ręku). Musisz podzwonić, popytać, może Agnieszka poleci kogoś z Waszego rejonu. Jednak jeśli prywatnie to polecam rehabilitacje w domu.

  13. sylwia pisze:

    Dziękuję bardzo za szybką odpowiedź :)

  14. Edyta pisze:

    Mój synek po ciężkim porodzie ostatecznie urodził się przy użyciu próżnociągu. Od samego początku byliśmy pod opieką neurologa. Niestety mały nie przekręcał się ani nie dał się ułożyć się na boku, doszło do tego, że w piątym miesiącu życia miał całkowicie spłaszczoną główkę z tyłu, asymetrię i obniżone napięcie mięśniowe. Walka o jego zdrowie na NFZ okazała się totalną porażką, lekarka mało zaangażowana, fizjoterapeutka jeszcze mniej. Straciłam tylko drogocenny czas. W internecie znalazłam informacje o leczeniu zniekształceń głowy przy pomocy specjalistycznych kasków wykonywanych w Berlinie i już mieliśmy się decydować, ale przez przypadek trafiłam z dzieckiem do ośrodka rehabilitacyjnego dla dzieci niepełnosprawnych, gdzie dzięki zaangażowaniu fizjoterapeutki i może szczęściu mój synek jest dzisiaj okazem zdrowia i ma prawie idealnie kształtną główkę. Nie powiem kosztowało mnie to sporo cierpliwości, wytrwałości i wysiłku złożonego w codzienne ćwiczenia, dojazdy do specjalisty itp. Ze strony rodziny słyszałam tylko, że wydziwiam, wymyślam, jak urosną dziecku włosy to nie będzie nic widać…więc nie dzieliłam się z nikim swoimi obawami i codziennością poza mężem oczywiście.
    Ja nie wstydziłam się tego, że moje dziecko wymaga rehabilitacji, zwłaszcza, że to dla jego dobra, ale dla ludzi wokół mnie był to raczej problem.

  15. Marta pisze:

    My tez stosowalismy metode Bobath synek nie podnosil glowki lezac na brzuszku i okazalo sie ze ma lekko napiety miesien na szyjce po jednej stronie. Chodzilismy na rehabilitacje od 2-6 miesiaca zycia synka i dzieki temu nasz synek majac 6 miesiecy intensywnie raczkowal, majac 7 pieknie usiadl a w wieku 8 zaczal stawac. Rehabilitantka super nie naciagala nas na koszty pomimo wizyt prywatnych w odpowiednim momencie zaprzestala rehabilitacji gdy zauwazyla ze juz sam sobie poradzi.

  16. Marta pisze:

    Aha i oczywiscie od innych slyszalam ze wymyslam ze wydaje kase ze jak bedzie mial 3!!! lata to mu sie wszystko unormuje.

  17. Gabinetforma pisze:

    Z rehabilitacją u najmłodszych nie należy czekać, a w szczególności się jej wstydzić. Należy jak najszybciej przejść od słów do czynów. Rozumem, obawy rodziców związane z opinią innych, jednak tutaj najważniejsze jest zdrowie dziecka.

  18. balumed pisze:

    Wielu rodziców niestety zbyt późno orientuje się, że ich dzieci potrzebują pomocy i rehabilitacji. Czasami od rehabilitacji zależy bardzo dużo i bardzo dużo możemy nią zdziałać i pomóc maleństwu. Nie trzeba się więc wstydzić tylko szukać pomocy jak najszybciej. To w dużej mierze od rodziców zależy zdrowa przyszłość ich dzieci :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.