To i tak mało. Okazuje się, że kolejne dziecko diametralnie zmienia poprzedni styl życia. Krótko pisząc, zmienia wszystko. Nie pisałem do tej pory, bo nie wiadomo, gdzie wieczorem ręce włożyć, zaś późnymi wieczorami trzeba się przygotować do kolejnego dnia – dosłownie.
Jegomość Ignacy urodził się ponad 6 miesięcy temu. Zmiany, to m.in.:
1. Mówi się że miłość trzeba mnożyć, nie dzielić. Podzielam. Więcej miłości jest równoznaczne z większym zaangażowaniem się w relacjach z dzieckiem. Skoro godzin w ciągu doby nie można pomnożyć, nie jest prawdą, że miłość da się wprost pomnożyć. Siłą rzeczy, mając jedno dziecko, któremu poświęcamy 100 % czasu, przy drugim trzeba się nauczyć umiejętnie dzielić – czas i chyba miłość. Naturalnym jest, że każde dziecko kocha się jednakowo – napiszę tak – proporcjonalnie mocno.
2. Plan dnia wywrócony do góry nogami. Mając dwójkę, choroby przechodzi się parami. Przyjmijmy, że około 10 dni się wyprowadza dziecko z infekcji, więc samo mówi za siebie – „sezon” się nie kończy :). Właśnie przechodzimy półmetek, gdzie Ignacy na mecie, zaś Aleks na starcie – oby się nie rozpędził ;-).
3. Małżeństwo. Jak tu pomnożyć czas, przecież „z pustego się nie naleje”. Dzieci kładą się spać około 21 i szybki powrót do spraw zawodowych. Staramy się celebrować weekendy – dosłownie, jeszcze wcześniej weekend nie znaczył tyle ile teraz. Czas spędzony z żoną, dziećmi – wow – takie rzeczy wyłącznie w sobotę / niedzielę.
4. Drugie dziecko powoduje, że od pierwszego zaczynamy wymagać. Tym bardziej wymagam od chłopaków – chyba naturalne. Widzę po sobie, że coraz więcej wymagam od Aleksa, choć on ma dopiero 2.5 roku (hmm nawet nie, bo 27 grudnia skończy). To, że świetnie się rozwija – mówi pełnymi zdaniami, koduje informacje, zapamiętuje sytuacje z dnia poprzedniego wręcz wykazuje się pamięcią doskonałą, jak na taki wiek, wzbudza we mnie zachwyt, ale i chęć zdyscyplinowania dwulatka. Łapię się na tym, gdyż Madzia mnie kontruje i ma rację. Od dwulatka nie powinno się tyle wymagać. Pytanie pozostaje, czy dziecko, które rozumie i myśli nie wykorzysta obecnej swawoli w przyszłości, czy się nie okaże, że za dwa lata będzie za późno na kształtowanie dziecka? Nie wiem. Wiem, że w przypadku chłopaków będę wymagał, z wyczuciem. Czy mi się uda, ocenią Madzia i chłopcy. Chciałbym.
5. Na „do widzenia” każdego poranka przed pracą, całuję dwójkę, nie jedno. Nie ma równie przyjemnych czynności na co dzień. To rekompensuje wszystko inne, choć ciężko nazwać pozycje 1-4 jako problemy, bo wspólnie chcemy i bierzemy na siebie takie zmiany, oby były tylko takie! Cóż, żona mi pośpiewuje słowa „… nie ma czasu na sen, nie ma czasu na sex …” coś w tym jest. Ale i tak uważamy, by nie przespać życia, by niczego nie żałować – udaje się. Dzięki Aleksowi i Ignasiowi. No bo kto, jak nie oni.
Co przyniosą kolejne miesiące – zobaczymy, ale i tak łykniemy to z Madzią jak młody pelikan.
Ros, 151023
- 25 października 2015
- 10 komentarzy
- Jego zdaniem
Komentarze
10 odpowiedzi na “5 rzeczy, które zmienia drugie dziecko”
Ehh u nas podobnie Sonia pierwsza 17 grudnia 2013 Maks czerwiec 2015 podwójne szczęście i podwójna praca ale macierzyństwo wydaje się inne takie
” pełniejsze ” My też nie mamy czasu na …… wszystko. Ale jak wychodzimy w czwórkę to czuję się (oprócz szaleństwa i biegu wyjścia przy dwójce ) jak bym wygrała w totolotka ….. ale nie wiem co daje większe szczęście….. niz spiaca dwojka naraz ☺
oj tak, najpiękniejszy widok… i błoga cisza ;-)
O właśnie, a o seksie przy dwójce dzieci to można by oddzielny blog prowadzić :D tylko koniecznie anonimowy, żeby o wszystkim móc pisać ;)
heh w naszej sytuacji, oby nie wyszło z tego „trzecie szczęście” ;-)
Powiem Wam, że na sex to i przy dwójce dzieci czas się znajdzie, wystarczy tylko chcieć :-) co prawda jest to kosztem snu, ale przecież i na sen przyjdzie czas. W końcu nasze dzieci rosną i coraz dłużej śpią, więc wierzę, że w końcu przyjdzie czas na obie przyjemności :-)
na pewno <3 jesteśmy dobrej myśli!
Osobiście mam na razie jedno dziecko, prawie dwuletniego synka, i niedługo wraz z partnerem mamy zamiar rozpocząć starania o potomka numer 2, chociaż odrobinkę się obawiam, bo już moje jedyne dziecię jest strasznie absorbujące czasowo, ale uwielbiam to i jestem dobrej myśli, że i przy dwójce jakoś to będzie :) Na pewno zmieni się wiele, to jest pewne :)
Przeczytalam ten post, artykul czy jak by to nazwac i zaczelam się bac. Zawsze sobie powtarzalam, ze przecież dam rade. Ze im wczesniej drugie dziecko tym lepiej. Nie chce sie bawic w pieluchy za kilka lat. I tak oto Antosia skończyła dwa latka 6.10 a drugi dzidzius ma sie „wykluc” w marcu. Po tym tekscie naszly mnie obawy. Odnioslam wrazenie, ze dwojka doroslych i dwojka dzieci to normalnie Mont Everest. I zaczelam się zastanawiac. Przeciez ja mam meza tylko na dwa dni w tyg a czasami na piec dni co dwa tygodnie. Ja ja dam rade. Blagam, napiszcie, ze nie jest az tak zle i ze kazdy da rade. Wystarczy dobra organizacja. Podniescie na duchu :)
A tak a propo to jeden z najlepszych blogow :)
Dasz radę! Głowa do góry. Jak każdy człowiek, lubimy też czasem pomarudzić. Łatwo nie będzie, ale każdy uśmiech zrekompensuje wszystko ;*
Trzymam kciuki za kolejne szczęśliwe miesiące ;*
I BARDZO dziękuję za tak miłe słowa!
To niemal taka sama sytuacja jak u mnie :) synek 15.10 a córcia urodzi się w lutym. Mąż też tylko 2 dni w tygodniu, do tego pies na stanie :P i rodzinka 300km ode mnie. Czy się boję? MEGA! dlatego czytam ten blog już od dłuższego czasu, żeby się nastawić psychicznie, podpatrzeć możliwe rozwiązania, chłonę póki czas, bo później czasu nie będzie ;)