Te myśli

Czego nauczyliśmy się po 8 latach małżeństwa?

Zacznijmy od tego czy 8 lat, to tylko – czy aż? Przez ten czas spoglądaliśmy na nasze małżeństwo ze wszystkich stron. Przeszliśmy różne etapy. Największą lekcją jaką otrzymałam, jest to, że jako para musimy szanować swoją przeszłość, to wszystko co było – zanim się poznaliśmy. Uważam, że jest to kluczowe do zrozumienia tej drugiej osoby, a tym samym możliwością osiągnięcia sukcesu w relacji z tą osobą. Rozmowy w związku (na różne tematy) są naprawdę ważne, zanim się pobierzemy. Jest to w pewnym sensie podróż w celu zrozumienia, jak ta przeszłość wpłynęła na Nas i jak ukształtowała naszą perspektywę i kształtuje kolejne nasze wybory.

Podstawową kwestią dla małżeństwa jest prawdopodobnie nauka wzajemnej komunikacji: uczciwej, otwartej, skutecznej. Jeśli umiesz to zrobić, możesz przejść w życiu przez cokolwiek, dopóki trzymacie się razem!

W wielu związkach dochodzimy do płaskowyżu, gdzie stagnacja prowadzi do frustracji. Nagle nie dostrzegasz czego pragniesz i co kochasz w tej drugiej osobie – ale jeśli wciąż próbujesz to dostrzec, wówczas ładujesz pozytywne emocje i usuwasz te warstwy.

Słyszeliście o piekielnym 7 roku związku? To słynny czas w małżeństwie – nazywa się to siedmioletnim okresem, w którym ludzie złoszczą się na siebie i pragną zmian. Mam przeczucie, że to ma wiele wspólnego z dziećmi. W wielu małżeństwach w ciągu tych lat pojawia się pierwsze dziecko (często też kolejne), a wychowując małe dzieci ciągle jesteśmy zmęczeni. A co wtedy? – tracimy siebie z oczu.  Na szczęście ten czas za nami, i nadal chcemy trwać w naszej umowie, jaką jest małżeństwo.

5 zasad, które staramy się przestrzegać, aby pozostać w szczęśliwym związku

Aby być małżeństwem, należy wytrwale grać w jednej drużynie, choćby przeciwko całemu światu.

Nie  warto obwiniać

Czystość w naszym domu, czy zachowanie dzieci a do tego stan konta  – łatwo jest wskazać palcem, kiedy pewne aspekty życia stają się frustrujące (co nieuchronnie się zdarza) i wymyka spod kontroli. Ale  pamiętamy, że jesteśmy partnerami, co oznacza, że ​​wspólnie pracujemy nad tymi kwestiami. Wina tylko buduje szczeliny, nie rozwiązuje problemów.

Nie narzekamy na siebie w rozmowach z innymi osobami

Mówienie o wadach współmałżonka nigdy nie jest dobre dla małżeństwa. I nie mam tutaj na myśli, by nie rozmawiać / radzić się bliskich osób, bo przecież w ten sposób możemy uzyskać świeże spojrzenie na konkretne wyzwanie (z którymi się aktualnie zmagamy), ale nie musimy przy tym obrażać naszego partnera.

Nie bierzemy niczego (i przede wszystkim siebie nawzajem) jako pewniak

W ciągu tych 8 lat przeżyliśmy wiele razem – indywidualne zmagania, porażki i zwycięstwa, smutek i radość, namiętność, negocjacje i czułość. Kocham mojego męża dlatego, że stara się ze mną, by Nasz związek był silny. To on widział mnie w najgorszym i zna moje „najlepsze” odbicie, do którego jestem zdolna.

Mój związek jest daleki od doskonałości, ciągle się zmienia i ewoluuje, a nasze wspólne życie to nie zawsze gładka żegluga. Jestem marzycielką, a on realistą. Nadal uczymy się lepiej komunikować, szukamy wspólnej płaszczyzny np. sposobów w jakich chcemy wychować nasze dzieci – niestety, oto najczęściej się kłócimy. Wiemy, że oboje ciężko pracujemy i dziękujemy sobie za to. Słowo „Dziękuję” nadal ma swoją moc. Nie traktujemy naszych zobowiązań jako pewny standard, bo w życiu wiele się zmienia i nie doceniając siebie nawzajem możemy zwątpić w swoje starania, zatracić się. Wokół tyle rozwodów, i ciągłe: „dam sobie radę sam/a” – czy aby na pewno?

Nie pozwalamy, by życie i dzieci zdominowały ​​nasze małżeństwo

Przynajmniej staramy się tego nie robić. To jest trudne, zwłaszcza gdy nasi chłopcy są mali. Oczywiście, małżeństwo nabiera innej dynamiki w pewnych okresach rodzicielstwa  lub na pewnym etapie życia (mam na myśli budowę domu ), ale staramy się zawsze utrzymywać nasze małżeństwo w czołówce (tutaj pisałam Wam o naszych pomysłach na randkę!). Czasami może to oznaczać tylko lamentowanie, jak mało czasu ostatnio spędziliśmy razem. Ale nawiązanie naszej solidarności mówi: wciąż jesteśmy w tym wszystkim razem i jesteśmy dla siebie ważni. Często się ze sobą śmiejemy, a przynajmniej o wiele więcej niż można sobie wyobrazić ludzi, którzy wychowują dwoje małych dzieci.

Trawa jest bardziej zielona jeśli się ją podleje i tak samo powinniśmy pracować nad związkiem, by nie stać się dla siebie „współlokatorami z konieczności”.

Życie jest zbyt krótkie, aby się nie cieszyć z bycia razem. A wszystko co dobre w naszym życiu wymaga pracy.

Oboje czekamy na kolejne 8 lat i mamy nadzieję na wiele więcej. A wy?

Zobacz także

Komentarze

16 odpowiedzi na “Czego nauczyliśmy się po 8 latach małżeństwa?”

  1. Kasia pisze:

    Piękny wpis i bardzo zdrowe zasady <3 Każdy powinien przeczytać taki poradnik, będę go podsyłać wszystkim koleżanką i sama też wezmę sobie te zasady do serca. A Wam życzę kolejnych pełnych szczęścia 8 lat… a potem kolejnych, i kolejnych, i kolejnych… ;)

  2. Kinga pisze:

    U nas to dopiero (albo aż) 3 lata małżeństwa. Przyznam szczerze, że już chyba trochę się sobą męczymy, ale po przeczytaniu artykułu nabrałam motywacji aby porozmawiać szczerze z moim lubym i zacząć zmiany na lepsze.
    Ps. Masz świetne czarne rajstopy, gdzie je kupiłaś? :D

  3. ferrdeksz pisze:

    Gratuluje 8 lat to kawał czasu lecz to zaledwie początek, mam nadzieję że dotrwacie tak jak ja do 25 lat małżeństwa.

  4. Bożka pisze:

    ehh jakie to oderwane od rzeczywistości.

  5. Beata pisze:

    Po części podpisała bym się pod wypowiedzią „Bożka” z drugiej jednak strony dobrze myśleć że są takie małżeństwa jak twoje, obyście się z czasem nie zmieniali.

    • Witaj, po części rozumiem Twoje zawahanie, jednak związek wymaga dużo pracy, to nie jest „ot tak” – i jesteśmy szczęśliwi. Każde małżeństwo się kłóci, ważne by być dla siebie wciąż ważnym. Ostatnio oglądaliśmy na Netflix komedię 40 lat minęło (This Is Forty), który doskonale pokazuje etapy związku.

  6. Seweryna pisze:

    Komunikacja to podstawa ale i odpoczynek od wszystkiego, my przynajmniej raz w roku zostawiamy wszystko na jakieś 2 – 3 tygodnie jedziemy odpocząć – ładujemy baterie.

  7. PsychoLogikaa pisze:

    8 lat to całkiem sporo. Przez taki okres czasu ludzie mają okazję przejść już przez wiele różnych sytuacji. Zwłaszcza tych trudnych,bo one najlepiej weryfikują związek.
    Komunikacja to taka podstawa związku i bardzo fajnie,że zwracasz na to uwagę. Ludzie zapominają,że komunikacja nie jest tylko takim teoretycznym czynnikiem budującym i wzmacniającym związek, ona jest naprawdę ważne. I warto nad nią pracować. Pielęgnować związek,bo sam się on sobą nie zajmie.

  8. wesoła Anka pisze:

    Ja po 5 latach w małżeństwie potwierdziłam tylko to, że faceci są jak dzieci i tak samo się trzeba z nimi obchodzić. :) Czasami pochwalić, czasami przytulić a czasami skarcić.

  9. Zula pisze:

    …oderwane od rzeczywistości. Byłam z mężem kilkanaście lat, było ok. Ba, nawet lepiej, raz gorzej. Ale kiedy pojawiło się dziecko, okazłao się, że mąż jest złym ojcem. I tak jak wszystko mogę wybaczyć, tak nie wybaczę mu ucieczki od bycia ojcem, bo cierpi na tym niewinne dziecko. I juznic nie pomoże, nic.
    to koniec małżeństwa.
    Marzę o drugim dziecku, ale już nie z nim.
    Egoista. Niech zostanie sam.

    • Przykro mi, że tak potoczyło się Twoje małżeństwo. Masz rację, odkąd w naszym życiu są dzieci, to one są najważniejsze, dlatego jeśli uznajesz, że nie uda się szczerą rozmową zmienić postawy męża, to rozstanie będzie dla Was jedyną słuszną decyzją.

  10. Marysia pisze:

    Świetny wpis i prawdziwy – stosując zasady, jakie podałaś wpisie szansa na udane pożycie małżeńskie:)
    ja mam staż 21 lat :) pozdrawiam serdecznie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.