Dziecięcy świat

Kochać – jak to łatwo powiedzieć

„Kochać – jak to łatwo powiedzieć” śpiewał przed laty Piotr Szczepanik. Za 2 tygodnie na świat przyjdzie nasz drugi synek i mimo, że go nie znam, to kocham od zobaczenia 2 kreseczek na teście. Każdego dnia, przez 9 miesięcy modlę się, by zdrowo rósł, bym miała siłę na kolejne dni, lata. Jednak nie każda przyszła mama kocha swoje dziecko od poczęcia. Proces wytworzenia miłości wobec własnego dziecka niestety nie zawsze przychodzi też po narodzinach, czasami trwa wiele lat.

Nie da się zmusić człowieka do miłości. Powszechnie mówi się, że dla kobiety największym szczęściem jest dziecko. Nieprawda, często dla kobiety dziecko to utrata niezależności, to poświęcenie własnych marzeń, planów, kariery. Takie kobiety patrzą na dziecko z perspektywy tego co straciły, co je ominęło. Nie potrafią więc go pokochać.

A czy możliwe jest, że miłość zanika z czasem? Bywają i takie sytuacje, gdyż dziecko nie jest plasteliną w naszych rękach. Dziecko to odrębny człowiek, które ma swój charakter i jeśli z biegiem lat wyrasta z niego człowiek, który nie wpasowuje się w nasze oczekiwania, to ta miłość zaczyna kuleć. To konfrontacja wyobrażenia z rzeczywistością.

Często na forach dostrzegam dyskusje, w których mamy nie miały pojęcia, ile poświęcenia z ich strony wymaga dziecko. Ich życie zmieniło się o 180 stopni, zmęczenie wzięło górę, w ten sposób swoją niechęć kierują w stronę dziecka. Mowa o niedojrzałości emocjonalnej, gdyż człowiek dojrzały jest zdolny do miłości, do poświęcenia. Dojrzałość to akceptacja świata – takiego jakie jest, życia i rozwoju. My świadomie zdecydowaliśmy się na 1. i 2. dziecko – pragnęliśmy dziecka, dlatego nawet w sytuacjach, w których życie wystawiało Nas na cięższe próby, to stawialiśmy im czoła. Dziecka trzeba pragnąć, nie można się decydować na nie wyłącznie „dla ludzi” lub by pierwsze miało rodzeństwo. Rozumiem jednak mamy, które nieświadomie nimi zostały, chwila nieuwagi, zapomnienia, a odpowiedzialność na całe życie. Tylko ta odpowiedzialność, to nasze szczęście. To cel w naszym życiu. Jeśli czytasz ten tekst a czujesz, że nie kochasz swojego dziecka, to nie obwiniaj się za to. Pozwól aby ta miłość przyszła do Was powoli… ale pozwól, nie przekreślaj. Często uczucie kiełkuje w naszej głowie, to emocje na które musimy się otworzyć, odwzajemnić uśmiech (ten ruch twarzy wiele potrafi załagodzić), przytulić. Poczujesz, że Twoje dziecko jest od Ciebie zależne i to Ty uczysz je świata. Z czasem Ty nauczysz się cierpliwości i zrozumiesz, że sen jest dla słabych ;-P

I powiesz KOCHAM… ;-)

Zobacz także

Komentarze

6 odpowiedzi na “Kochać – jak to łatwo powiedzieć”

  1. Marciia. pisze:

    „A czy możliwe jest, że miłość zanika z czasem?”.. Myślałam, że tego zabraknie… ale jednak.
    Uważam, że tak.. Przykro to pisać, ale wydaje mi się, że to moja mama przestała mnie kochać. Urodziła mnie wcześnie (18l.) wychowywała samotnie, ale miała wielkie wsparcie rodziców. Musiała zrezygnować z kariery zawodowej, imprez, koleżanek/kolegów i wielu innych rzeczy. Dużo dla mnie poświeciła, a dziś gdy ja mam swoje dziecko nie wspiera mnie, często mnie krytykuje, uważa, ze wszystkie obowiązki powinien wziąć na siebie mój partner i za mnie i za dziecko mimo tego ze studiuje i chce się kształcić (głównie aby jej nie zawieść). Gdy zaszłam w ciążę (20l.)to był dla mnie dramat, namawiała mnie do aborcji, bo nie wierzyła we mnie, w nas. Często coś kupuje mojemu małemu ale nie chce z nim spędzać czasu… Choć w codziennym biegu tego nie odczuwam, to w głębi serca to boli… Mam nadzieje, ze moja relacja z Damkiem będzie inna, ze będzie czuć mnie i moja miłość nawet jak już będzie ode mnie niezależny.

    • Przede wszystkim gratuluję podjętej decyzji, gdyż bez poparcia bliskiej osoby udowodniłaś, że jesteś dojrzała i gotowa być odpowiedzialną za kolejnego człowieka! Ciężko mi zrozumieć brak relacji mamy z Twoim synkiem, gdyż moja mama uważa, że wnuki kocha się jeszcze bardziej niż własne dzieci. Wiem, że jest Ci przykro, ale tworzysz nową rodzinę i piękne to co piszesz, że będziesz darzyć synka miłością, by zawsze wiedział, że może na Ciebie liczyć. Oby więcej takich mam ;-)

  2. M pisze:

    Wzruszyłam się czytając ten tekst.. Piękny i daje do myślenia. Kocham swoje dziecko mimo iż wiem, że wiele muszę się jeszcze nauczyć. To moje pierwsze dziecko, pewnych rzeczy po prostu nie wiem ale wszystko co dla Niego robie jest kierowane troską i MIŁOŚCIĄ. Codziennie uczymy się siebie nawzajem ale to jest piękne. Zaraz po porodzie poczułam takie BUM, kiedy mi Go przywieźli.. Myślę „Boże, to jest moje dziecko, MOJE DZIECKO..jestem za Niego odpowiedzialna, wychowam Go, nauczę wszystkiego..tego Małego Człowieka”. Teraz wspominam to z usmiechem na twarzy..To był po prostu lęk przed tą ogromną odpowiedzialnością i życiowym zadaniem jakie mnie czeka. Jednak w każdym lęku, strachu, niewiedzy było coś co mówiło BĘDZIE DOBRZE- miłość :)

    i tak, zdecydowanie- „sen jest dla słabych” :D

    • „BĘDZIE DOBRZE” – dobre motto! Ja też w wielu sytuacjach czułam lęk, obawy czy dam radę, ale jak piszesz – z czasem, to co było problemem już nim nie jest ;-) nabieramy doświadczenia i pewności.
      Dużo miłości i uśmiechu i… „BĘDZIE DOBRZE”! ;-)

  3. deiirdre pisze:

    Piekny tekst… Ja nie nawidzilam siebie kiedy zaszlam w ciaze… dlugie miesiace smutku, placzu po nocach, zlosci… Mialam wsparcie, ale nie chcialam go przyjac. Nie potrafilam cieszyc sie na z tego co mnie spotkalo… Nie kochalam tego dziecka. Po porodzie znajoma polozna polozyla mi moja corke na brzuchu i od razu przystawila do piersi. Nie potrafie opisac jak szczesliwa osoba sie stalam! Pokochalam to malenstwo od pierwszego wejrzenia! Jeszcze dlugo po porodzie mialam straszne wyrzuty sumienia z powodu swojego myslenia w czasie ciazy… Moja corka za pare dni skonczy 2lata. Swiadomie zrezygnowalam z pracy i ciesze sie z kazdej sekundy przy jej boku! Staram sie nauczyc ja cieszenia sie z wszystkiego, nawet jesli cos idzie nie po naszej mysli. Bardzo chcialabym zeby przychodzila do mnie z najmniejsza blahostka i z najwiekszym problemem jaki napotka na swojej drodze, nawet jesli nie bede w stanie pomoc, to ja po prostu przytule.. :)

  4. Ja akurat z tych co w drugą stronę. Kompletnie nie rozumiałam jak można zakochać się w teście, w obrazie USG. Liczyłam na miłość kiedy położą mi małą na brzuchu, a wtedy marzyłam tylko o tym, aby ją zabrali. Nasza, moja miłość rodziła się powoli, po cichu w codzienności. Powiem nawet, że miesiącami.
    I przyznam, iż byłam i nadal jestem zaskoczona tym jak dużo trzeba „poświęcać” dla dziecka. Nie spodziewałam się tego i nie raz robię wiele rzeczy, które otoczenie postrzega jako egoizm.
    Czasami zazdroszczę takim mamom jak ty, takim co przeżyły „wpojenie” jak mówi Flow, bo wtedy jest chyba łatwiej zaakceptować tą ewolucję. I popieram, nie można dziecka robić, dla innych, dla pierwszego dziecka, bo fajnie, bo będzie pierwsze samotne, bo….jeśli nasze serce mówi nam, że nie chcemy :) to znak, że nie można.
    Powodzenia !!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.