10 lat temu poznałam go przypadkiem, ale nie przypadkiem go pokochałam. Przez ten czas dorośliśmy razem, doświadczyliśmy szczęśliwych chwil, również trudnych, które udowodniły jak wiele nas ze sobą łączy. To on denerwuje mnie jak nikt inny, to jego dotyk sprawia, że czuje się atrakcyjna, to przy nim nie muszę nikogo udawać.
Wyjazd do Paryża bardzo Nas do siebie zbliżył, a ostatni weekend, który spędziłam na konferencji z dala od rodziny uświadomił, że bez tych moich trzech mężczyzn nic nie ma sensu. Oni są moją siłą – wczoraj, dziś, jutro. Wróciłam naładowana pozytywną energią i z wieloma przemyśleniami m.in., że nie potrafiłabym być samotna, nawet za miliony na koncie ;-) Jestem zbyt głodna bliskości! Uwielbiam wspólne zasypianie i budzenie się. Cenię razem konsumowane posiłki. Uświadomiłam sobie to dopiero teraz na wyjeździe! Niesamowicie brakowało mi rozmowy przy śniadaniu. I to zrozumiałe, gdyż wspólne jedzenie to drugi po seksie element, który najsilniej buduje bliskość w relacji. Pierwszy raz spałam w pokoju jednoosobowym i co … TV działało całą noc, a w korytarzu świeciło się światło. Niby taka dorosła, a …. – sami wiecie ;-). To cudowne, że mąż daje mi przestrzeń, nie osacza tylko chroni, nie dusi a przytula. W związku tak ważne jest wsparcie, zrozumienie, mówienie o swoich uczuciach, o tym co boli, cieszy, dręczy. Ludzie sobie odpuszczają i m.in. dlatego tyle małżeństw się rozwodzi. Trzeba pracować nad związkiem, ciągle się starać o siebie nawzajem. Łatwo mówić? Ale ile my mamy lat , że nie potrafimy spojrzeć sobie w oczy i zdobyć się na odrobinę szczerości? Pamiętacie ten tekst? Jak w każdym normalnym związku u Nas równie bywają ciężkie chwile.
Dwoje małych dzieci, brak czasu, chęć posiadania więcej …
Coś trzeba odpuścić. I warto odpuścić, by móc się znów zaskakiwać, mieć na to siłę i ochotę. Zatem odpuściliśmy … dla Nas. Będąc tak osobno myślałam nie o złych wspomnieniach, sytuacjach, ale tylko miałam w głowie same pozytywne myśli, to tak jakbym je na chwilę straciła, a tak bardzo doceniła. I tak zaczęłam cieszyć się z małych rzeczy, m.in. tego, że on nadal nosi moje zdjęcie w portfelu, że w moim towarzystwie nie patrzy na inne kobiety (beze mnie – kto wie? ;P), że wciąż mówi że mnie kocha, że nawet gdy noszę większy rozmiar, to nigdy nie usłyszałam, że powinnam schudnąć, że otrzymuję kwiaty bez okazji, że umie słuchać, a każdy problem jest naszym wspólnym problemem, że to on wstaje o świcie do Ignasia, żebym ja mogła jeszcze sobie pospać. To nic, że czasami zupełnie go nie rozumiem, ale wiem, że tak cholernie, przeogromnie mi na nim zależy.
Dziś jestem w domu, jestem zwykłą dziewczyną, bez wytuszowanych rzęs i ułożonych włosów i szczęśliwa, bo przy nikim nie czuję się tak swobodnie jak przy nim. Miłość potrzebuje czasu, rodzi się z szacunku i wzajemnego zrozumienia. Akceptujemy siebie z całym zapasem wad i zalet.I cieszę się, że on nie jest idealny, natomiast dziękuję, że mnie kocha, bo robi to idealnie.
- 26 lipca 2016
- 2 komentarze
- Te myśli
Komentarze
2 odpowiedzi na “Nie trzeba być idealnym, żeby idealnie do kogoś pasować”
Piękny tekst. Mam dokładnie tak samo z moim mężem :). Cudownie znaleźć druga połówkę. My znaleźliśmy się przez internet. Cały czas wydaje mi się to niemożliwe, że tak się poznaliśmy. .W sierpniu mamy 5 rocznicę ślubu i 10 związku. Marzy nam się chociaż 1 cały dzień razem… Może kiedyś…
Skąd ja to znam – jak bym czytała swoje myśli :)