Mamy dwoje dzieci, w myślach trzecie.
Po co nam trzecie dziecko?
Obydwoje wychowaliśmy się w rodzinie 2 + 3, stąd nie wiemy dlaczego utarło się, że najlepiej jest mieć dwoje dzieci, w dodatku aby była to parka. Dość często słyszę: „szkoda, że druga nie dziewczynka, była by parka …”. Strasznie mnie to irytuje, podobnie jak pytanie „to kiedy dziewczynka?” zadawane w obecności chłopców, a niestety tak zdarza się najczęściej. Oni nie są z tego powodu gorsi, a bycie mamą dwóch chłopców jest naprawdę fajnie, pisałam Wam o tym TU.
Jesteśmy szczęśliwa rodziną, choć wcale nie wolną od zmartwień i smutków! Dzieci to nasz motor do działania i choć nie zawsze jest kolorowo, to gdybym mogła cofnąć czas, to nie zmieniłabym nic. Bo ważne jest, że nasze dzieci w smutku i radości mają siebie. Wiadomo są znajomi, owszem też są ważni, ale w rodzeństwie siła – właśnie w takich chwilach, gdy któregoś z Nas zabraknie. Nie, nie będę Was namawiać na kolejne dziecko, bo sama doskonale wiem jak odważna i ważna jest to decyzja. I tak jak obydwaj chłopcy byli planowani i wyczekani, tak jeśli miałoby się u Nas pojawić trzecie dziecko, to chciałabym aby było z przypadku tzw. szczęśliwej wpadki (tak wiem, dziwnie to brzmi). Już jakiś czas temu, o TU pisałam Wam, że boję się mieć więcej dzieci. I nie boję się o ich byt, ale o ich zdrowie. O siebie też się nie boję, doskonale wiem, że dam sobie radę (skromna jestem, co?) ale po tych trzech latach bycia mamą nauczyłam się panować nad rzeczywistością. Staram się godzić macierzyństwo z pracą, niedociągnięcia czasowe nadrabiam nocą. Choć nieustannie w tyle głowy niucham: na pewno o czymś zapomniałam, czegoś nie zrobiłam.
Tak, to prawda życie bez dzieci jest łatwe.
Będąc rodzicem musimy świadomie rezygnować z wielu przyjemności. Wszystko natomiast jest kwestią priorytetów. Sam/a musisz odpowiedzieć sobie na pytanie czy chcesz mieć najpierw dom/samochód/zwiedzić świat czy dziecko, bowiem miłość do niego jest pełna wyrzeczeń. Niestety nie można mieć wszystkiego. Wychowanie dziecka/dzieci wiąże się z ponoszeniem kosztów finansowych, czasowych, emocjonalnych i wielu innych. Jeśli decyzję o dziecku będziemy odkładać właśnie z powodów finansowych, to musimy głęboko zastanowić się czy nie będzie za późno? Można całe życie gonić za pieniądzem, ale warto pamiętać, że w trumnie nie ma kieszeni.
Każdy z Nas nie może zagwarantować, że będzie go stać na utrzymanie dzieci/dziecka za 5/10/15 lat – i tu nie ma znaczenia czy jesteś rodzicem czy dopiero planujesz nim zostać. Jednego dnia masz wszystko, kolejnego możesz nie mieć nic. Właśnie dlatego często słyszę: „wolę mieć 1 dziecko, ale móc pozwolić sobie na zapewnienie mu dobrego wykształcenia, zajęć pozalekcyjnych czy sportowych, a także pokazać trochę świata). Z własnego doświadczenia mogę napisać, że wraz z kolejnym dzieckiem organizacja pracy, życia jest lepsza. Doba się nie rozciąga, ale my lepiej potrafimy ją zagospodarować. Jeśli chcemy znajdujemy czas na wszystko. Mając dzieci nie mamy wyjścia musimy zakasać rękawy do pracy, stworzyć coś co przyniesie dochód dla całej rodziny. Nigdy nie ma wystarczająco dobrego czasu na dziecko (TU pisałam Wam dlaczego zdecydowaliśmy się szybko na drugie dziecko), zawsze znajdzie się jakieś „ale”. A jednak powoływanie nowego życia jest czymś dobrym, bez tego ludzkość by wyginęła.
Jakie macie zdanie na ten temat?
ALEKS – buty – TUTAJ | spodnie – TUTAJ | T-shirt – TUTAJ |
IGNAŚ – buty – TUTAJ | spodnie – Zara | T-shirt – TUTAJ |
krzesła – Stokke Tripp Trapp _ przeczytasz o nich TU, kupisz TU
zestaw instrumentów Janod – TUTAJ
edukacyjny drewniany zegar Janod – TUTAJ
drewniana układanka jeż Janod – TUTAJ
bidon krowa – TUTAJ | bidon pszczoła – TUTAJ
kubek niewysypek pszczoła Skip Hop – TUTAJ
zestaw naczyń Lassig – TUTAJ
miejsce: ogród kuzynki – dziękuję Arleta!
zdjęcia – Kamila Celary Kmiecik
- 3 sierpnia 2016
- 16 komentarzy
- Dziecięcy świat, Polecane, Te myśli
Komentarze
16 odpowiedzi na “Po co nam dzieci?”
Kochana z nieba mi spadlas kiedy zastanawiałam się nad drugim dzieckiem z mężem. Obecnie jestem w 18 tygodniu ciąży, synek ma 16 miesięcy, drugi też będzie chłopczyk. Różnica wieku podobna do Twoich szkrabow i płeć ta sama. Ja juz w oczekiwaniu na poznanie płci nasluchalam się „teraz trzymam kciuki za dziewczynke”, „życzę Ci dziewczynki”, „oby była parka”. Wrrr szlak mnie jasny trafial i kiedy okazało się, że chłopiec (Ignaś prawdopodobnie:-) z satysfakcja utarlam niektórym nosa:-) Boję się jak cholera jak ogarnę takich malcow, ale wiem, że im więcej obowiązków, człowiek jest bardziej zdyscyplinowany. Jak każdy mieliśmy obawy, czy finansowo udzwigniemy dwójkę, bo kredyty, chcielibyśmy dom itd., ale wyszliśmy z założenia, że damy radę. Póki młodzi jesteśmy i w sile wieku dzieci chcemy odchowac, a do domu z ogrodem dojdziemy za jakiś czas. Najważniejsze, że mamy siebie:-)
Ostatnie Twoje zdanie jest podsumowaniem wszystkiego. Dokładnie tak, najważniejsze by razem i zdrowi <3 gratuluję! z czasem upewnisz się jak dobra to była decyzja! Nie powiem pierwszy rok to ... ale później jest super!
W ogóle super Wam się geny „podzieliły”, bo wizualnie Aleks czysty tata a Ignaś mama:)
Madzia, super post! Mnie też denerwują takie komentarze że powinna być parka że to że tamto. A co, jak masz dwóch chłopców to co w tym złego? Jacyś gorsi są pod tym względem? Bo nie rozumiem że inni tak życzą dziewczynki… A trzeci chłopak niech się trafi :)) Tak samo jak u nas bo już dobiegamy do 30tki padają pytania „to kiedy wreszcie Wy?”, ludzie nie znają naszej sytuacji i takie pytania są raniące. Staramy się od ponad roku, w międzyczasie różne problemy wyszły, leczenie itp. Chcemy mieć dzieci, ale na razie nie możemy, nie udaje się. Ja marzę o trójce, mąż też chce większą gromadkę, właśnie z tego względu jak piszesz, że jak rodziców braknie, są przyjaciele, ale w rodzeństwie jest prawdziwa siła! Wszystkiego dobrego dla Was :*
Cześć Madziu. Wiem, że to ciężka sytuacja dla Was, tym bardziej, że ludzie dopytują. Ja mam jednego jajnika (taka się urodziłam), dowiedziałam się o tym przy pierwszym CC, kolejno usłyszałam, że jest policystyczny i z czasem mogą być problemy stąd to kolejny argument, że zdecydowaliśmy się tak szybko na drugie dziecko. Trzymam za Was kciuki <3
My również, jeśli uda nam się zajść w pierwszą ciążę, drugą chcemy też bardzo szybko :) znajomi mają dwójkę dzieci niemal rok po roku i nie narzekają :) dzieci to wyzwanie, wyrzeczenia owszem a ile radości i miłości :)
My też długo staraliśmy się o pierwsze dziecko, trwało to długo zanim się udało, dziś Szymek ma 3,5 roku, a my czekamy na drugiego synka Daniela (jeszcze 21 tygodni do jego wyjścia na świat, bo na świecie już jest tylko w moim brzuszku). W pewnym momencie myślałam już, że nigdy nie będzie nam dane mieć dzieci, leczyliśmy się dalej, ale myślami trochę odpuściłam i wtedy udało się. Mam też znajomych, którzy po ośmiu latach doczekali się upragnionego maleństwa więc warto wierzyć i czekać.
Też jestem mamą chłopczyka, miesiąc starszego od Ignasia :) chcemy kolejne dziecko, a kiedyś może i jeszcze jedno… ;) i chociaż dziewczynka to moje marzenie, będę się cieszyła z każdej płci. Najważniejsze jest JEGO zdrowie, bo dom, ogród, samochód można mieć i za 10, 15 lat…
Magda, może jakieś rady czym kierujesz się w wychowanie synów? Jakieś poradniki, doświadczenie innych, własna intuicja? Mój synek był spokojnym dzieckiem, łatwo można było go przewidzieć (wiedziałam skąd jego marudzenie; głód, zmęczenie, nuda ). Wczytałam się w jego komunikaty i bardzo dobrze sobie radziliśmy ;)
Od 2 miesięcy nastąpiła zmiana i jest delikatnie mówiąc „rozkapryszony” :) wymusza, krzyczy, złości się, a ostatnio szczypie (nie tylko mnie ale i inne dzieci). Staram się reagować spokojem, tłumaczyc itp, domyślam się, że może to być taki etap w rozwoju, ale napisz proszę jak Ty to 'rozgrywasz’. Wychowując dwóch synów, na pewno spotykasz się z takimi sytuacjami…chyba że jesteś szczęściarą i Twoi synkowie tak się nie zachowują :D
Chętnie przeczytałabym wpisy o etapach „buntowniczych” dzieci, jak reagować, co robić itp. Dasz radę udzielić takich wskazówek? :)
pozdrawiam serdecznie,
Beata
Cześć Beata! Tak jak napisałaś, to normalny etap w rozwoju dziecka. I niestety nie jestem szczęściarą, chłopcy to małe nerwuski, więc muszę mieć dużo cierpliwości. Ale staram się ją mieć, zawsze w kryzysowej sytuacji, gdy już naprawdę nie mam sił do nich, mówię sobie: Magda spokojnie, policz do 10. Są zdrowi, to najważniejsze ;-) Napiszę o tym tekst. U mnie działa motywacja, odwrócenie uwagi od tego o co jest histeria. Czasami dzieci lubią robić na złość, im bardziej ciebie dana sytuacja irytuje, one potrafią ją powtarzać by zwrócić twoją uwagę. Dlatego jeśli cię uszczypie (ciebie, męża – nie inne dzieci), to staraj się nie zwrócić na to uwagę, nie mówić: nie szyp, to boli. Zobaczysz, czy pomoże. Niestety ze szczypaniem i biciem nie miałam styczności, stąd nie wiem czy zadziała. Ale w każdym innym wypadku odwrócenie uwagi, to mój klucz do spokoju.
Dzieci są wspaniałym darem od Boga. Dzięki nim nasze wszelkie zmagania nabierają sensu, mamy dla kogo żyć i starać się. Uczymy się wartościować różne kwestie w naszym życiu i nagle to, co kiedyś było problemem, teraz staje się błahostką. Jako rodzice poznajemy smak miłosći, jakiej nigdy dotąd nie znaliśmy. Uczucie, że tworzymy rodzinę jest wspaniałe i wyjątkowe, a dzieci dają nam całe pokłady miłości i radości. O tych wszystkich wspaniałych aspektach rodzicielstwa nie trzeba przekonywać tego, kto tego doświadczył. Ale bycie rodzicem to też duża odpowiedzialność, stawianie czoła trudnościom, zaspokajanie potrzeb i nieustannne „spalanie się” dla dzieci. To też duża próba dla związku dwojga rodziców i wyzwanie finansowe. Dlatego decyzja o powiększeniu rodziny nigdy nie jest łatwa. Ja w wieku 27 lat jestem mamą 3 letniej Hani i półrocznej Ali. Nie zwlekaliśmy z mężem z powększeniem rodziny i obie ciąże były planowane. Nie żałujemy i nie wyobrażamy już sobie życia bez naszych szkrabów, chociaż często nie jest łatwo. Ciągła opieka nad niemowlaczkiem i wychowywanie rozbieganej i zbuntowanej 3-latki są wyczerpujące. Brak czasu dla siebie, nieustanne obowiązki i brak jakiejkolwiek dodatkowej pomocy dają w kość. Jednak nigdy nie powiedziałabym, że to był błąd. W życiu najważniejsze są: zdrowie, rodzina i miłość, a pozostałe elementy są na kolejnym miejscu. Wiem też, że dzieci szybko rosną i będziemy jeszcze z mężem tęsknić nawet za tymi chwilami słabośći. Natomiast osobiście nie planuję już kolejnych dzieci. Oczywiście jeśli Bóg obdarzy nas jeszcze jednym szkrabem, to pokochamy i damy mu wszystko, co w nas najlepsze, ale świadomie raczej już nie zdecydujemy się na kolejne maleństwo. Mój organizm nie najlepiej znosi ciąże, więc pojęcie ciąża zagrożona nie jest mi obce, obowiązki przy dwójce dzieci wystarczająco pochłaniają mój czas i energie, a po trzecie chciałabym też już wyjść z domowych pieleszy i pospełniać się też w innych rolach niż tylko żona, mama i gospodyni. Podziwiam mamy, które świetnie dają sobie radę z gromadką dzieci i uważam, że duża rodzina jest cudowna. Jeśli mając dwójkę dzieci, czujecie się gotowi na kolejne to wspaniale i trzymam kciuki, aby się udało :)
Właśnie też czekamy na drugiego synka i też słyszę, że szkoda, że nie dziewczynka, a kiedy słyszy to mój synek
to odpowiada, że on zamawiał brata, żeby grać z nim w piłkę.
Zawsze marzyłam o rodzinie. Ona była moim priorytetem. Jestem więc szczęśliwą mężatką, a od prawie 4 miesięcy równie szczęśliwą mamą ? nie chciałabym, aby syn był jedynakiem, bo cudownie jest mieć rodzeństwo, więc mam nadzieję, że i to marzenie w swoim czasie się zisci.
Rodzeństwo to skarb. Sama go posiadam, ale nie wiem, czy dam swojemu dziecku (oczywiście nie wynika to z mojej złej woli, ale z przeciwności losu).
Kurczę, mnie też każdy kusi córeczką, a ja myślę w duchu: „ale czemu córeczka? właściwie to chciałabym mieć drugiego synka”. Ludzie oszaleli na punkcie córeczek. Oczywiście, gdyby się urodziła, kochałabym jak własną ;p Ale synkowie są tacy cudowni!!!
A jaka jest różnica wieku miedzy Twoimi chłopcami Madziu?
Między moimi chłopcami jest 21 miesięcy ;-) życzę powodzenia!
Uważam, że dzieci są beznadziejne a planeta i tak przeludniona. Dzieci są głupie, srają pod siebie i są egoistyczne. Zdecydowanie bardziej wole zwiedzić świat, korzystać z życia. Wystarczą mi przyjaciele i partner.
W mojej rodzinie niestety to bycie dziećmi było toksyczne…
dlatego dziś zastanawiam się, po co nam dzieci? Choć chciałabym takiego pytanie wcale nie zadawać, i aby kwestia dzieci była czymś oczywistym przecież! Bo przecież będziemy się kochać, darzyć wspaniałymi uczuciami, dzielić radością… pewnie by tak było, ale niestety mam wrażenie, że po tym co dane mi było odczuć za dzieciństwa, moi rodzice byliby szczęśliwsi, gdyby nie musieli mieć tylu wyrzeczen, które mieli, gdy dorastaliśmy i byliśmy mali. Mama nigdzie nie podróżowała i nie poznała świata, bo musiała zarabiać z Tatą…. teraz z Mężem a wcześniej na studiach mieszkałam w mieszkaniu, które od nich jednocześnie dostałam, i jednocześnie „mieszkasz w naszym mieszkaniu”, „jesteś na moim garnuszku” (pomimo zarabiania). „To dlatego nigdzie nie wyjeżdżaliśmy, żebyś teraz miała mieszkanie!”. Siostra ma pretensje do Mamy, że nie pozwalała jej jeździć na wycieczki, mówiła, że nie ma na to pieniędzy, kiedy koledzy ze szkoły jeździli. Dziś moja siostra, dorosła już kobieta wypomina to Mamie, a Mama wyrzuca to do mnie – że to mi fundowali szkolne wycieczki, a teraz ona jej narzeka, ze w szkole nie jeździła z klasą. Rodzice zarabiali, mieli wlasną działalność, ale byli chorobliwie oszczędni, nie korzystali z pieniędzy i życia. Dziś to my słuchamy, że to przez nas i dla nas. Nie chcę tego samego dla swoich dzieci, nie wiem jakie mechanizmy z dzieciństwa i z tego schematu mi się uruchomią, kiedy przyjdzie mi patrzeć na te sytuacje w życiu moich dzieci. Mam wrażenie, ze będzie mi przykro… Jesteśmy z Mężem pół roku po ślubie, ja mam 30 lat i na razie w planach widzę jak najbardziej korzystać z życia – góry, skały, podróże, sporty, rozwój osobisty, studia na wymarzonym kierunku. Dziś czuję, że muszę się tym nacieszyć, bo moim rodzicom dzieci to zabrały, a dały ciężką pracę od skowronka do żaby, wyrzeczenia, siedzenie w domu po pracy, w efekcie rodziców mieliśmy mało, wychowywali nas dziadkowie… Dzięki ich pracy miałam początkowo gdzie mieszkać, nie musiałam wynajmować stancji. Zawsze jest to wypominane, że tyle dla Ciebie zrobiłam, to dzięki mnie masz to, to to i tamto. Nigdy nie wypłacisz się juz z tego długu i kosztów, jakie poniosłam, gdy byłaś na studiach. Moja mama podpisała ze mną kartkę w której zażyczyła sobie zobowiązania, oddania jej tych pieniędzy, które przeznaczyła na końcowe opłacenie I stopnia studiów. Ona uważa, że powinnam jej to oddać! Kiedy byłam dzieciakiem na studiach dziennych i bez dochodu, a inżynierka nie była łatwa. Jaka to jest lekcja dla mnie i obraz macierzyństwa dla przyszłej matki – bez dzieci będziesz się realizować, będziesz mieć pieniądze dla siebie, będziesz mogla zadbać o Siebie i podróżować. Dzieci ci to zabiorą. Taki obraz macierzynstwa wyniosłam z domu i dziwię się tym dziewczynom, które na rodzenie dzieci decydowały się w wieku 21-24 lat czy wcześniej. Moja mama do tej pory jest toksyczną osobą, fajną przez 20 min,, a następnie mogę się osłuchać, jak jestem niezaradna, jak wiele rzeczy jest w stanie skrytykować w moim życiu i pouczać jak małe dziecko, pokazywać, jak jestem niezdarna. Zdaje sobie sprawę, że taka nie jestem (na szczęście), kocham siebie i cieszę się życiem, ale takie słowa bardzo bolą i podcinają skrzydla, zabierają wiarę w siebie. Widzę to jako jakąś nienawiść do dziecka i stąd moje pytanie – po co w ogóle mieć dzieci?? Czy to przesądzone, że uruchomią mi stare wzorce albo rany? Tego się obawiam…
Pozdrawiam