Czego wciąż mi brak?
Przecież wszystko mam …
Obcy ludzie mówią,
że tak zazdroszczą mi …
Czego wciąż mi brak?
Co tak cenne jest?
Brzmi znajomo? To słowa piosenki Urszuli – Rysa na szkle. Słowa, które tak w głębi siedzą mnie. Bywają dni, w których wciąż zastanawiam się, czy siebie znam… Bowiem każda podjęta decyzja była świadomą, a mimo to wciąż rozważam czy słuszną. Coraz trudniej podejmować mi nowe. A te dylematy wynikają z tego, że nie wiem co dalej?
Mam dzieci, męża, wykształcenie, bloga, ale mam apetyt na więcej … tylko więcej czego? Na więcej radości z życia codziennego. A co da mi tą radość? Zabrzmi dziwnie, ale praca. Nadszedł czas w którym brakuje mi „siebie” … Dotychczas skupiłam się na rodzinie, na szczęściu najbliższych, gdzieś po drodze zatracając, to co cieszy mnie jako kobietę, nie mamę, żonę. Teraz chcę skupić się na sobie, po części (tej mniejszej oczywiście), bo moi mężczyźni potrzebują więcej uwagi, jak to faceci.
Wiem, że powrót do pracy jest ciężką decyzją dla każdej mamy, ale większość z nich z czasem potwierdzi, że słuszną. Bo szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko. A co daje szczęście? Drugi człowiek. A w moim życiu zabrakło kontaktu z ludźmi, tak po prostu, w realu. Pracuję pisząc bloga dla Was. Zawsze ceniłam rozmowę z drugim człowiekiem, tak powstał blog, by nawet będąc na macierzyńskim, móc porozmawiać, chociażby w tym wirtualnym świecie. Ale teraz czuję, że ten wirtualny świat przestaje mnie cieszyć. Blog sprawił, że realizowałam się w czasie ciąży, sprawił, że mogłam/mogę wciąż pracować będąc z dziećmi. Jednak zwątpiłam, czy tego chcę. Czy chcę pracować będąc w domu, po części będąc z dziećmi 24h na dobę. Gdzieś wgłębi pojawiła się tęsknota za pracą do której idę i poświęcam się tylko przypisanym na dzień zadaniom. Pracą do której idę uczesana, pomalowana i wracam, zrzucam ciuchy na rzecz dresu i … cieszę się codziennymi obowiązkami. Blogowanie daje dużo możliwości, ale też sporo ogranicza. Blogowanie pożera i z czasem czujesz, że robisz to NON STOP. Nie ma przerwy w twojej głowie, bo gdy dziecko zaśnie, ty szybko siadasz do maili, obrabiasz zdjęcia, piszesz tekst … pracujesz nocą. Uwielbiam z Wami pisać, czytam każdą wiadomość, cieszę się, że dajecie o sobie znać, dzielicie swoimi spostrzeżeniami, doświadczeniami, niestety nie jestem w stanie odpisać na każdą. Czas … to wszystko czas, który jednak przede wszystkim chcę poświęcić rodzinie. Mimo, to znajduję ten czas by Wam odpisać, bo to moja praca, jednak najczęściej nocą. Ile jeszcze dam radę?
I tu pojawia się dylemat – iść do pracy i porzucić blogowanie … ? Bo niestety, ale nie dam rady robić dwóch rzeczy na 100% i być przede wszystkim mamą, żoną. Chciałabym, ale żal mi, żal mi tego co wypracowałam. Tak, prowadząc bloga można zarobić, jednak to praca jak każda inna. Często obserwuję reakcję czytelników, u mnie i innych blogach – „dostałaś za darmo”. Niestety nie, ale w życiu nie ma nic za darmo, to za pracę którą wykonujemy, my blogerzy, zresztą pisałam Wam o tym TU. I co zrobić? Sęk w tym, że nie da się blogować o określonych porach, te 8h dzienne. Sęk w tym, że pracujesz nawet w weekendy, ale … tak ciężko to porzucić. Po raz kolejny stwierdzam, że jestem od Was uzależniona, tylko jak wyjść z tego nałogu?
Lubię czasem ponarzekać, a Wy? Wtedy, gdy już wyrzucę wszystkie żale, na nowo zaczynam zauważać te dobre rzeczy płynące z podjętej decyzji. No bo … nie ma co ukrywać jest/było ciężko z dwójką małych dzieci, ciężko jest pogodzić wszystkie obowiązki i być codziennie uśmiechniętym, ale … staram się! Muszę, bo przecież to my rodzice jesteśmy przykładem dla naszych dzieci. Swój czerpię od mojej mamy, która mimo przeciwności losu, docenia każdą chwilę. Pewnie zastanawiasz się, jaką decyzję teraz podjęłam. Mimo, że podświadomie chciałabym zmian, chciałabym przestać prowadzić bloga, to przez najbliższe pół roku (a nawet roku) na pewno tego nie zrobię. Jak wiecie czeka mnie zabieg prostych mięśni brzucha, potem kolejna dawka ogromnego stresu, gdyż będziemy musieli podjąć decyzję, którą metodą zostanie zoperowana wada serduszka Ignasia. A w tym czasie na pewno nie będę w stanie poskładać myśli w całość. Lubię robić coś na 100%, dlatego nie chcę zawieźć pracodawcy, a póki zostaję dla siebie sterem, żeglarzem, okrętem…
spodnie chłopców – Misja Rodzinka
buty chłopców – Mrugała
wózek – Stokke Xplory
organizer przy wózku – La Millou
Komentarze
8 odpowiedzi na “Czego wciąż mi brak?”
Praca i małe dzieci to istna mieszanka wybuchowa. Mam Synka w wieku Twojego Ignasia, poszłam do pacy gdy miał 9 miesięcy. Mały jest tak stęskniony za mną,a Ja jestem wykończona pracą i obowiązkami domowymi. To za dużo, na pracę przyjdzie czas, gdy dzieci pójdą do przedszkola.
moj powrot do pracy byla jednym z najlepszych decyzji po maciezynstwie. dostawalam juz swira w domu to jednak nie dla mnie byc tylko matka. nie prowadzilam bloga nie mialam kontaktu z ludzmi (jedynie fb lub forum). Nie mam tez rodziny blisko ani bliskich krewnych gdyz mieszkamy za granica. jestesmy zdani na siebie. Uwazam ze dobra organizacja I wsparcie partnera/meza to droga do sukcesu I do bycia szczesliwym takze dla kobiet matek. wrocilam do pracy jak drugi syn mial 9 miesiecy. Mimo to karmilam do 12go miesiaca zycia; Jestem z tego dumna:) Oczywiscie to dzieki wyrozumialosci mojej szefowej gdyz pozwolila mi wychodzic o godzine wczesniej z pracy na rzecz karmienia mimo ze prawo mowi ze ta godzina na karmienie jest tylko dla dzieci do wieku 6 miesiecy. Moj mial juz 9 miesiecy a karmilam do 12tu miesiecy. Rowniez poszli mi na reke I pracowalam w godzinach mi dogodnych tj od 8 do 3.30.
Maz pilnowal dzieci od rana do godziny 14.30 pozniej niania na 2 godziny pozniej ja. Maz gotowal/dalej gotuje obiady. Ja wymyslam kolacje. Bardzo wiele obowiazkow domowych robi maz, po prostu sie podzielilismy obowiazkami I wychodzi nam to wspaniale. Jest jednak jeden wielki minus. Zadko sie widujemy z mezem. Ja pracuje na rano maz na popoludnie. Ja mam wolne weekendy maz pracuje w weekendy. Mamy czas dla siebie jedynie poniedzialki I wtorki wieczorami oraz soboty I niedziele rano do poludnia. Narazie pryorytetami sa dzieci, my na drugim planie. jednak jestem niezmiernie szczesliwa ze mam prace I mam dokad wyjsc wystrojona, porozmawiac z ludzmi… Dobra komunikacja, organizacja I wyrozumialosc sa bardzo wazne.
Prowadzenie bloga to wg mnie jest prowadzenie wlasnego bussinesu. Sa plusy I minusy…
Aha jeszcze chcialam napisac ze trzymam kciuki za dobra podjeta decyzje co do metody zoperowania wady serduszka Ignasia!
Zycze bardzo duzo sily I dobrego rozwiazania, duzo zdrowia I samych radosci!
PS: tak ja tez bardzo czesto nazekam, I sie lepiej po tym czuje:)
Super wpis. Faktycznie to jest dylemat czy iść do pracy czy nie. Pozdrawiam
Świetnie to opisałaś !!! ja wróciłam do pracy jak mały miał 6 miesięcy, początek bardzo ciężki rozłąka i nie mogłam się na niczym skupić….ale teraz mały ma 10 miesięcy i wszystko już opanowane, dobra organizacja i będzie dobrze ! od jakiegoś czasu czytam bloga i uwielbiam :)
jak miło! ciesze się, że jesteś zadowolona ze swojej decyzji!
Właśnie odkryłam Pani bloga. Ja jestem Mamą dwójki. Trzy lata temu, będąc w ciąży (pierwsza córka) zdecydowałam (sama!) że rezygnuję z pracy i jestem Mamą i Żoną na pełny etat. Tak zdecydowałam… Jestem nauczycielką z zawodu (nauczanie przedszkolne i wczesnoszkolne, dodatkowo nauczyciel angielskiego) także trudno było mi pojąć że mam po narodzinach córki wrócić do pracy do przedszkola i uczyć tam inne dzieci a moje będą z nianią albo jakąś inną osobą. Stwierdziłam że chce być w domu… Jestem Mamą i nauczycielką własnych dzieci. Córka 2,5 roku. Syn półroczny ;) Tak zdecydowałam i mi z tym dobrze. Chciałabym mieć więcej dzieci także chcę być przy nich. Ale jeśli tylko Pani czegoś brakuje to proszę „tego szukać” najważniejsze to jak się Pani czuje w domu i w tej roli w której teraz się Pani spełnia… niech Pani nie sugeruje się innymi ale spojrzy na siebie, na swoje codzienne życie, na to co Panią zastanawia… Pani musi podjąć decyzję sama. Znam wiele Mam które od razu po pół roku chciały uciekać do pracy, ale też znam wiele Mam które zostały w domu jak ja. Każdy sam musi podjąć decyzję, każdy ma tę chwilę zwątpienia… ;) Powodzenia! Zostaję u Pani i czytam dalej… ;)
Miło mi, że do mnie trafiłaś i miło, że zostaniesz na dłużej ;-) dziękuję za obszerny komentarz, to prawda – decyzja należy do mnie. Pozdrawiam!