Nareszcie zebrałem się na chwilę oderwania od rzeczywistości, tej mojej. Od ponad roku pochłania nas temat, który staje się „NeverEnding Story”. Od ponad roku podstawowym pytaniem, które słyszymy jest: „to kiedy się wprowadzacie?”.
No to już wszystko jasne – mam na myśli budowę naszego domu. Odpowiadamy dość szybko – kiedyś na pewno. I tu koniec. Konsternacja u każdej ze stron. Bo ani my tego nie wiemy, a i z drugiej strony, po co komu wiedzieć? Każdy kto się budował / buduje wie o co chodzi.
To nie jest problem, tzn. to pytanie ani odpowiedź. Wszystko powstaje w jakimś tempie. Proporcjonalnie do czasu / funduszy / możliwości. Najistotniejsze w tym w wszystkim to nasz czas. To te kolejne godziny, tzw. drugie zmiany, czyli po powrocie z pracy, kolejna praca. Ale tego już nie nazywa się wprost, bo przecież jadę na naszą budowę. Na nieszczęście tej sytuacji jestem budowlańcem, i wiem jak można to zrobić, i czasami udaje się to zrobić. To jest ten czas, poświęcony na budowę.
Czepiam się konsekwentnie czasu, bo jego brakuje najbardziej przy budowie domu.
Teraz kiedy dzieci rosną, kształtują się ich charaktery, upodobania, zainteresowania, ja nie mam czasu. Magda zresztą też. Ona układa wnętrza – wie czego chce, a architekt to dopieszcza i przenosi do wirtualnej przestrzeni. Nie zliczę ile wieczorów spędziła na szperaniu w sieci, by znaleźć najlepsze rozwiązania. Nie mam gustu, bynajmniej w porównaniu z wyczuciem Magdy. Te same nocki zarywam, by inwestycje zamknąć w budżecie i szukaniu wiarygodnych ekip.
A dzieci? Teraz widzę, że wymagają jeszcze więcej czasu.
Bo już spacerek nie wystarczy, bo już dzieci nie śpią w ciągu dnia. Teraz zaczynają się inne zadania. Aleks ma ciśnienie na basen, Igi zaś na traktory (tylko jak na co dzień spełnić jego oczekiwania?). Ali ma dziewczynę w przedszkolu i wiecie – jestem ogromnie zaskoczony, bo nie byłem świadomy, że z takim chłopcem już mam rozmawiać, że z dziewczynami to trzeba delikatnie – nie zaczepiać i … być miłym. Bo Igi teraz ma 100 pytań do nas w ciągu każdej godziny. Ostatnio rozmawiałem z chłopcami o szkle i szybach. Jedziemy w aucie i wyjaśniam, że obok nas na wysokości głów są szyby. Aleks rozumie, a Igi płacze i mówi, że nie widzi. No szyba była czysta, więc miał rację. Ale dziecku teraz wyjaśnij co jest czym.
Chodzi o jedno. Nie ważne kiedy się wprowadzamy.
Ale ważne by się w ogóle wprowadzić, nawet później, ale ze świadomością, że dzieci na tym nie tracą. I że się wprowadzimy razem. Bo budowa to wyzwania, to wystawienie nas na próby. To również – ale nie przede wszystkim – konflikty, pretensje, żale i kłótnie. To normalne. Ale w tym wszystkim nie zatraćmy siebie i naszych dzieci. Budowa może się zakończyć w każdym momencie, a dzieciństwa i wspólnych chwil się nie nadrobi i nie zwróci. Nie dajmy się zwariować i sprowokować pytaniem.
Ros, 171205
zdjęcia: Kamila Celary Kmiecik
- 8 grudnia 2017
- 7 komentarzy
- Jego zdaniem, Projekt dom
Komentarze
7 odpowiedzi na “Na to pytanie nie znamy odpowiedzi”
Mój starszy synek w marcu skończy 3 lata i to chyba taki wiek, bo również ma fazę na traktory. Szczęście, że mieszkamy pod miastem, przy domu duże pole i przez okno ma urodzaj tego sprzętu, Nie chce robić jakiejś kryptoreklamy, ale polecam zabawki marki Bruder, świetnie odwzorowuja oryginały, syn jest w nich zakochany:-)
Pozdrawiam serdecznie, dużo spokoju i wytrwałości Wam życzę w spełnianiu tego wielkiego marzenia jakim jest dom:-)
o dzięki! przejrzę ich zabawki. Kupiliśmy na święta sterowany, ale szit, bo już nie działa ;(
Pięknie napisane
to jest racja wszystko wymaga czasu
Mój mąż pracuje na zmiany i widzę jak mu przykro, że tylko rano mija się z synem nadrabia w następnym tygodniu ale widzi, że traci ten nie uchronie mijający czas a jeszcze są domowe obowiązki, których nawet zimą nie brakuje
Co do domu Kochani pewnie, że w końcu to nastąpi <3 i to będzie najlepszy czas docenicie ile czasu, trudu i nerwów tam włożyliście :) i jeszcze włożycie w dopinanie malutkich spraw.
A ludzie zawsze pytali, pytają i pytać będą
Jak już byście tam się wprowadzali czemu tak szybko, teraz pytaja kiedy a jutro zapytaja czemu jeszcze nie – nie dogodzicie innym i nie o to chodzi bo Wy jesteście najważniejsi
Trzymam mocno kciuki aby wszystko szło po Waszej myśli
Bardzo dziękujemy! I to prawda ludzie pytają i będą pytać.
Wspaniale patrzeć na Wasze zdjęcia. Widać na nich wiele miłości, radości i po prostu szczęścia. Czas niestety płynie nieubłaganie szybko, więc cieszcie się z każdej chwili spędzonej razem i z każdej kłótni wyciągajcie wnioski, jeszcze będziecie się z tego śmiać. :)
Pozdrawiamy ciepło!
Dokładnie tak, każda sprzeczka czegoś nas uczy. Dziękujemy!
Bardzo fajny wpis, super mi się czytało :) Pozdrawiam i życzę wytrwałości!