Ostatnio na jednej grupie dedykowanej mamom pojawiło się zagadnienie: Opisz swoje życie seksualne tytułem filmu. Odpowiedzi były naprawdę zróżnicowane m.in.: „50 twarzy Greya”, „Krzyk”, „Szybcy i Wściekli”, „Strasznie głośno, niesamowicie blisko”, „Przeminęło z wiatrem”, „Nic śmiesznego”, „Ja Cię kocham, a Ty śpisz”, „To tylko seks”.
A Ty co byś odpowiedziała?
Nad swoim tytułem nie musiałam się długo zastanawiać, to „Droga do szczęścia”. Uważam, że seks niesamowicie łączy (bardziej niż talerz gorącej zupy na stole) scala związek, pogłębia go, uczy bliskości i zaufania do partnera, a jego brak jest bardzo destrukcyjny dla związku. Stąd tak ważne dla mnie jest by czuć się atrakcyjną, nie dla kogoś, dla siebie.
Atrakcyjność to nie uroda, to coś więcej, to akceptacja siebie …
Doskonałym przykładem są mężczyźni, bowiem facet może być łysy lub nadmiernie owłosiony, brzuchaty, niemodnie ubrany, ale jeśli czuje się męski, to świat stoi przed nim otworem. My kobiety jesteśmy dla siebie bardziej krytyczne. Atrakcyjność, to dla mnie połączenie tego co mam w głowie, sercu i tego co widać gołym okiem (świadomie jako ostatnią pozycję wymieniam urodę). Gdy nie czujemy się dobrze samej ze sobą, to należy odnaleźć sposób na zmianę tej sytuacji lub odmienić własne nastawienie (przeczytaj ten tekst). Wszystko jest w naszej głowie!
Seks jest w głowie. To cała pajęczyna utkana z naszych głębokich potrzeb, uczuć, tęsknot …
Do podjęcia tego tematu skłoniła mnie ta ankieta, która ma na celu sprawdzenie jak mocno ciąża wpływa na życie seksualne kobiet, patrząc przez pryzmat wyglądu. Z moich doświadczeń wynika, że kobiety unikają tematu własnej seksualności i samooceny. Jednak zachęcam Cię do wzięcia udziału w tym badaniu, ankietę znajdziesz TU, a być może skłoni Cię do refleksji, jak było w moim przypadku.
Brak akceptacji swojego ciała po ciąży jest często spotykanym problemem. Wiele związków przeżywa kryzys właśnie z powodu pierwszej ciąży i pierwszego dziecka (lecz nie tylko, ale również po kolejnych porodach). Dlaczego tak się dzieje? Macierzyństwo jest idealizowane, w mediach widzimy aktywne zawodowo, zadbane i szczupłe kobiety, a my utwierdzamy się, że ciąża, poród i połóg nic w życiu kobiety nie zmienia. Nie zawsze tak jest … prawda?
Przyznaję, że moja samoocena ma wpływ na nasze życie seksualne. Zawsze miałam kilka nadprogramowych kilogramów, ale czuje się z nimi dobrze, kiedy natomiast po ciąży okazało się, że mam rozstęp prostych mięśni brzucha, nie potrafiłam tego zaakceptować. Czułam się (ba! wyglądałam) jakbym ciągle była w ciąży, ale w niej nie byłam! Zdecydowałam się na operację plastyczną brzucha, by móc wyzwolić myśli, które ciągle przeszkadzały mi w osiąganiu przyjemności z dotyku. Teraz czuje się pewniejsza, bardziej chętna do eksperymentów. Właściwie gdyby się dało nie mieć samooceny, to byłybyśmy bardzo szczęśliwe, co nie ? ;-)
Wiecie co jest najzabawniejsze, że jak przypomnę sobie moje ciało sprzed ciąż, to stwierdzam, że było naprawdę ładne, bez blizn, tygrysich pasków (rozstępów), cellulitu, a i tak potrafiłam mieć kompleksy! Dlaczego my kobiety tak komplikujemy sobie życie? Teraz do tego dojrzałam … A Ty?
Pamiętaj o ankiecie, znajdziesz ją TU – jestem bardzo ciekawa podsumowania tych wyników!
A! i zaktualizowałam wpis o laserowym usuwaniu rozstępów. Aktualnie jestem po 3 zabiegu, efekt zobaczycie TUTAJ.
zdjęcia: Kamila Celary Kmiecik
- 15 maja 2017
- 3 komentarze
- Tematy tabu
Komentarze
3 odpowiedzi na “Seks zaczyna się w głowie?”
Piękny tekst ?
Nasz seks, jeśli mialabym opisać tytułem filmu to „Szczęściarz” i ” Bezpieczna przystań”.
Zawsze należałam do 'większych’ osób, po ciazach rok po roku jestem jeszcze większa, ale nie załamuje się. Walcze o lepszą JA! I to prawda, ze przed ciażami, tez mamy jakieś kompleksy…..! Teraz z czasem widzę ze to, była jakaś paranoja hi hi ?
Cale szczęście ze mam Mega Szczęście w postaci mego Męża ?
Pozdrawiam Madziu ?
Czesc Magdo. A co byś powiedziała, jakby Twój mąż mówił na Ciebie szkapa? Jakby cały czas powtarzał, ze masz przytyć? Nie przytulal..A przez ostatnie dni nawet mnie unikał i ciągle powtarzał ze już ma dosyć, ze od dwóch lat mi mówi, ze bym coś zmieniła (w sensie przytyla) a ja ciągle wyglądam jak wyglądam, czyli szkapa. Zawsze myślałam, ze po 9 latach małżeństwa takie rzeczy jak wygląd są mniej istotne, ale chyba nie skoro czuję się jak jakiś chodzący oblech. Jestem szczupła owszem, ale jest mi z tym dobrze. Jestem totalnie zdolowana. Nieważne, ze jestem dobra żoną i matką jak biust się nie zgadza. Jeszcze ostatnio usłyszałam, ze to się źle skończy dla nas ( chodziło o zdradę)….już po prostu brak mi sił,dobrze że mam swoich małych chłopców….
Wiesz co , nie wiem czy pracujesz – czy nie – ale dla mnie to po prostu straszne – z tym mężem, wspolczuje ogromnie. Jeśli masz siłę – odejdź, nikt nie może tak dołować inej osoby, a tym bardziej najbliższa osoba :( Ja wiem, ze trudno jest odejsc, bo są roznego tyou zobowiazania i dzieci. Tylko dla dzieci akurat byloby lepiej, bo nie beda sie uczyc jak sie poniza kobiety. Jesli nie pracujesz – postaraj sie zdobyc jakies platne zajecie i powoli wychodz ze zwiazku. Jesli juz pracujesz, rozejrzyj sie za mozliwosciami wynajecia mieszkania – na poczatek bedzie trudno, ale serio DASZ radę :) z p rzyjaciolmi i rodzina zawsze przejdzie sie przez wszystko lepiej :).
Ja wiem ze od raxu z grubej rury – moznaby bylo wyslac sie jeszcze na terapie u psycologa – to tez mozesz zrobic – ale coś na pewno zrobic musisz – bron się. Wynajdz w nim jego cechy i jak mowi Ci ze jestes szkapą to ty mu np że ma oblesny bebol, niech poczuje, że slowa ranią.