To, że nie doznajesz orgazmu nie czyni Cię gorszą, to że urodziłaś poprzez cesarskie cięcie również nie czyni Cię gorszą. Jednak tak jak sex bez orgazmu nie daje satysfakcji, tak ja czuję, że nie dałam z siebie 100% nie rodząc naturalnie. Wiem, to mój wewnętrzny problem, z którym nie potrafię sobie poradzić. 9 miesięcy robiłam wszystko aby maluszek był zdrowy, dbałam o siebie i jego, a na końcu brakuje radości. To wszystko przez szkołę rodzenia, w której nasłuchałam się dlaczego należy rodzić siłami natury, ile korzyści niesie za sobą poród naturalny dla dziecka. Niestety nie wyszło…
Jest wiele kobiet, które urodziły naturalnie i uważają, że jestem szczęściarą nie rodząc siłami natury, jest wiele kobiet, które urodziły poprzez cesarskie cięcie ze wskazań lekarskich i tak jak ja czują się z tym beznadziejnie, ale też są takie, które świadomie wybrały cesarskie cięcie, jako rozwiązanie ciąży i są z tej decyzji zadowolone. Jak wiele kobiet, tak wiele odczuć, emocji i doświadczeń z tym związanych. Kobieta, która rodziła naturalnie nigdy nie zrozumie kobiety, rodzącej poprzez cesarskie cięcie i na odwrót. Nigdy nie byłyśmy w tej sytuacji, nie wiemy jak to jest … sn to ból podczas porodu, cc to ból po porodzie. Zrozumie to tylko ta kobieta która rodziła sn i poprzez cc. Tylko ona może określić co jest gorsze. Choć nie pojmowałabym to w kategorii „gorsze, lepsze”. Dziecko musi się urodzić, a to w jaki sposób często nie zależy od Nas. Bardzo chciałam, wciąż chcę rodzić naturalnie, jednak ryzyko powikłań jest dość wysokie (duży obwód główki, masa dziecka oraz możliwość pęknięcia macicy podczas wysiłku) stąd lekarze nie decydują się na próbę. Jak więc mam sobie wytłumaczyć… jak poradzić by poczuć, że dałam z siebie 100% wydając na świat dziecko – kolejnego człowieka do kochania!
Ostatnio zapytałam Czerwcóweczki o to, jakie są ich zdaniem PLUSY i MINUSY cesarskiego cięcia. Mimo, że powszechnie ludzie uważają, że cesarskie cięcie to wygoda ( „wyciągają dziecko w 20minut i pozostaje się tylko radować”), to wyszło Nam, że jednak jest więcej MINUSÓW – nie tylko tych związanych z samym zabiegiem, ale właśnie pod względem emocji z tym związanych.
MINUSY:
– brak możliwości porodu z osobą towarzyszącą (wyjątek: prywatne kliniki), a to duże wsparcie dla kobiety,
– brak pierwszego kontaktu „ciało do ciała” (2 godziny) – pokazano mi tylko synka i zabrano, te najcenniejsze chwile po porodzie, które miały być dla mnie najszczęśliwsze, były najsmutniejszymi, gdyż nie mogłam całować, tulić, głaskać – po prostu czuć przy sobie synka,
– po zabiegu należy leżeć płasko przez 6-8 godzin (utrudniony kontakt z dzieckiem oraz karmienie na leżąco bez możliwości podniesienia głowy),
– cewnikowanie (i woreczek jako mój towarzysz),
– organizm kobiety dłużej wraca do formy – mam tu na myśli funkcjonowanie po zabiegu jak i gubienie kilogramów ;-)
– presja społeczeństwa, że „nie dałaś rady”, poczucie tłumaczenia się. Podobnie jest w przypadku karmienia piersią (najłatwiej oceniać),
– możliwość powikłań pooperacyjnych (zakażenia w obrębie narządów miednicy mniejszej, powikłania krwotoczne, dwukrotnie większa utrata krwi podczas zabiegu niż porodu sn, uszkodzenie innych narządów, zwłaszcza pęcherza moczowego i jelit) jak i również możliwość wystąpienia komplikacji w kolejnej ciąży ( łożysko przodujące, przedwczesne odklejenie łożyska prawidłowo usadowionego),
– brak czucia w okolicy blizny (nawet do roku), ból przypominający zakwasy – u mnie występowały też do miesiąca nagłe telepawki nocą (skutek znieczulenia),
– gwałtowne wyciągnięcie dziecka (zaburzony proces adaptacji noworodka do warunków życia „na zewnątrz”),
PLUSY:
– wewnętrzny spokój (dziecko nie zatrzyma się w kanale rodnym, brak nacięcia krocza),
– brak bólu podczas porodu,
– mniejszy stres (znasz termin porodu),
– stan dziecka (dziecko rodzi się bez wysiłku – nie musi przeciskać się przez kanał rodny),
Dodałybyście coś?
Wiem, kobiety rodzące sn również wskażą dużo minusów. Chciałabym tylko uświadomić, że cesarskie cięcie wcale nie jest tak kolorowe ;-)). No dobra TŁUMACZE SIĘ – odczuwam tą presję społeczeństwa ;-))
Ulżyło mi, więc mogę rodzić :P Trzymajcie za Nas kciuki 26-ego marca!
- 21 marca 2015
- 30 komentarzy
- Te myśli
Komentarze
30 odpowiedzi na “Cesarskie cięcie, to jak sex bez orgazmu?”
Madziu ja rodziłam obu przez sn i jak przy Adasiu było nacięcie, zbyt mocne zszycie, to miałam wrazenie ze panie po cc duzo lepiej sie poruszały (po 4 dniach chodziłam juz zgięta w pol, póki nie zdjęto mi kilku zbyt mocno zaciśniętych szwów)… Przy Picie było bez nacięcia, ale za to podduszenie, wiec nie było przytulania ciało do ciała, bo zabrano go bardzo szybko (moze z minutę ze mną był), zeby obserwowac oddech… Same w sobie porody jak dla mnie wręcz idealne jeśli chodzi o krotki czas, ale jak widzisz nie jestesmy w stanie przewidzieć wszystkiego.
Oj to też czułaś pustkę po porodzie. 9 miesięcy w brzuszku miałam dziecko, nagle wyjęli i zabrali – eh teraz jeśli wszystko będzie dobrze z dzidzią, będę prosić o położenie go na klatkę piersiową, choćby na minutę.
witaj
ja 17.02 urodzilam przez cc -do konca chcialm rodzi naturalnie ale nie bylo mi pisane -przy 2 kroplowkach ,brak postepu porodu
7 lat wczesniej urodzilam naturalnie -po 2h od porodu bylam juz na nogach i czulam sie swietnie
co do cc balam sie jak cholera -wstalam po 12 h na rowne nogi ,nie chcialam nic przeciwbulowego czulam sie ok -szybko doszlam do siebie ….pozostalo lekkie odretwienie w okolicy blizny -jezeli moge porownac to powiem ,ze cc jest napewno mniej bolesna fizycznie,ale taki niedosyt pozostal ….
Ja też dość szybko wstałam i czułam się dobrze, ale z tym też różnie bywa ;-) a niedosyt … dobre słowo ;-)
Rodziłam naturalnie, wiec nie wiem jak to jest rodzić przez cc, choć przez dłuższą chwilę o to błagałam.. urodziłam siłami natury syna, 4300 g choć łatwo nie było. Jestem drobna, 168 cm i z wagą poza ciąża 52 kg. Ale dałam rade! Na szczęście bez komplikacji. Kiedy mnie pytano w niedługim czasie po porodzie jak maluszek, ile ważył itd. Kiedy odpowiadałam to nie wierzyli, skąd takie duże dziecko, a ze naturalnie?! Byłam taka dumna. Uważam też, że nie warto ryzykować zdrowia i życia dziecka, żeby podnieść swoją samoocenę co do poruszanego tematu. Przecież się nie teleporuje bobas. Czytałam gdzieś, że psycholodzy wypowiadają się, że lepiej dla dziecka jest, gdy poród zacznie się sam. Mam tu na myśli jego mniejszy szok po urodzeniu, kiedy to nagle jest wyciagany. Nie zastanawiałaś się by poczekać do rozpoczęcia akcji porodowej i udać się na cc? pozdrawiam i trzymam mocno kciuki za was! Już niedługo będziecie wszyscy razem
Zastanawiałam się by poczekać, ale to już 39tydz. dzidzia donoszona, dość spora i co ważne lekarz który wykonuje mi cc – ten sam co pierwszą. Daje mi to dodatkowe poczucie bezpieczeństwa. Bałabym się na kogo trafię, a z doświadczenia znajomych wiem, że to ma znaczenie kto i jak Nas poskłada (zrosty itp).
Mam dokładnie takie same odczucia, jak Ty. Również bardzo chciałam rodzić naturalnie, ale mi się nie udało, lekarze nie podjęli jeszcze ostatecznej decyzji, co do cięcia – które najprawdopodobniej by było. a poród się zaczął, nie postępując. Ostateczną decyzję podjęłam ja, bo po 36 godzinach bólu i odejściu wód chyba stchórzyłam, ale przede wszystkim bałam się o synka, bo myślałam, że jak nie ma wód, to jest niebezpiecznie dla niego. Nienawidzę się za decyzję o cc, ale wtedy uważałam, że tak będzie dla niego lepiej, i nie czuję się spełnioną kobietą i matką, Marcel ma prawie 18 miesięcy, a ja nadal ze sobą walczę i mam nadzieję, że przy drugim porodzie będę miała chociaż szansę spróbować. Ściskam gorąco i życzę powodzenia i dużo zdrówka!!! (Cc jest do bani, ale taki już nasz los, matko syna ;))
Powtórzę to co napisała w komentarzu Natalia – „nie warto ryzykować zdrowia i życia dziecka, żeby podnieść swoją samoocenę” – musimy sobie jakoś to tłumaczyć ;-))
Ja rodziłam naturalnie to bylo dla mnie strasznie okropne bole 12 godz juz myślałam ze pójdę i sobie cos zrobię z bólu no takie myśli przechodzily bo nie dawałam rady, drugi raz bym przez to nie przeszla, zdecydowałabym sie na cesarkę tak wiem ze to tez nie jest takie kolorowe bo ja po porodzie sn mogłam po 30 chodzic a kobiety po cc po dobie czasu ledwo chodzily mimo wszystko drugi raz bym wybrała cc:)
Cześć dziewczyny!!!
Ja rodziłam córkę przez cc. Na początku miał być sn…ale im bliżej porodu zaczełam się wahać. Mam dużą wadę wzroku -7 i najnormalniej w świecie bałam się o siebie. Co będzie jak wada się pogłebi??? Kto wychowa moje dziecko??? Lekarz zgodził się na cc…poród…Zuza okrecona pępowiną w koło szyi barku. Dziękuje Bogu, lekarzowi i sobie bo miałam wewnętrzne przeczucie co było dla nas dobre. Nie ważne jak rodzimy…najważniejsze jest to żeby maleństwo było zdrowe i mama też. Powodzenia Madziu
Oczywiście – zdrowie najważniejsze! Dlatego ja zdaje się na lekarzy i ich doświadczenie.
Ciesze się, że wszystko się dobrze skończyło!
Ja urodziłam dwie córki naturalnie… Choć przy drugiej z miłą chęcią wybrałbym cc… Miałam bóle 18h, wody mi odeszły 10h wcześniej niż mała się urodziła. W moim szpitalu błagam już o cesarzem, ale skoro nie ma zagrożenia życia to nic z tego, znieczulenia też nie dają… Masakra. Co ja przeszłam to był horror. Gdy dziecko skończyło 2 miesiące okazało się, że przez tak ciężki poród nabawilam się przepukliny brzusznej… I musiałam wrócić do szpitala na operację. Wiec bez pociecha brzucha się nie ominęła. Ale co było najgorsze: nie mogłam przez 2 miesiące wziąć mojego dziecka na ręce, nie mogłam jej przytulić, musiałam odstawić od piersi i katuje się laktatorem już 3 miesiąc. A gdybym miała co to wszystko potoczyło by się inaczej. Wiec nie ma tego złego….
Ojej współczuje… wiele musiało Cię to kosztować nerwów, stresów a niby pierwsze miesiące powinny być tylko dla Nas szczęśliwe (relacja mama, dziecko).
Jak napisałam ile kobiet, tyle doświadczeń, odczuć, emocji i historii. Pozdrawiam serdecznie!
Madziu, nie zrozumiem pewnie twoich rozważań jeśli chodzi o cc. Rodziłam po oxy 5.5 godziny sn i u nas akurat było świetnie choć małą była większa niż moje możliwości. Nie o tym chce napisać, ale o tym że mnie spotkała ta druga presją. Nagonka na mnie i moje podejście. Z powodów czysto życiowych (sen, nie wybudzanie się na karmienie) moje dziecko karmione było na zmianę odciągnym mlekiem i mm. Sztucznie pobudzana laktacja, 3 krotne zapalenie piersi, obrzydzenie dotyczące całej tej sytuacji i decyzja po 3 TYGODNIA CH – KONIEC! !! DAJCIE MI BROMERGON! ! a potem wzrok każdej położnej, lekarzy i znajomych jak to? Nie karmisz ? Tak małego dziecka? Jak możesz? Co z ciebie za matka?
Przecież to bliskość! Tak i owszem. To bliskość, kiedy dziecko ssie a mleko jest produkowane w ilościach odpowiednich. Ściągał am wszystko bo wciąż bałam się kolejnego zapalenia… krew ,ból i łzy. I ta nieszczesna bliskość, bliskość z plastikową trąbką wysysającą pokarm. Od tego czasu miną w lecie 4 lata. Kiedy słyszę teksty tylko naturalne jest wspaniałe, tylko ono da dziecku ochronę. .. moje dziecko karmione od 3 tyg mm -rośnie, przybiera na wadze, nie ma ubytków intelektualnych (myślę że jest nawet zbyt przemadrzała jak na swój wiek) i mimo chodzenia od 20 miesiąca do żłobka i teraz od stycznia do przedszkola – chorowała raz. Od urodzenia to 3 choroba. Nie jest grubasem (nie karm mm bo urośnie w szerz!) Tylko ja ciągle czuje się źle. Ciągle musze się tłumaczyć, dlaczego tak postąpiłam. Pisałam kiedyś, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. U nas po zakończeniu karmienia pojawiły się uczucia. Teraz zaczynam 12 tc. Wiem, że już na oddziale poinformuje o natychmiastowym zatrzymaniu laktacji. Może będzie inaczej? Ale może być też tak samo lub gorzej.
Jesteś pełnowartościową matką. Powiedzą ci , ze to wygoda? Tak! To wygoda – dla mojego dziecka, które nie będzie walczyło z wyjściem na świat.
Trzymam za was kciuki.
Dziękuję za kciuki – przydadzą się! ;-))
Ja też nie karmiłam i też słuchałam od pediatrów, że zbyt szybko się poddałam, że nie ma takiego czegoś „jak mało pokarmu”. Też walczyłam laktatorem, niestety tu też w dużej mierze przysłużyła się psychika. Mam nadzieję, że teraz będę spokojniejsza i uda nam się z Ignacym droga mleczna, ale jeśli nie to inaczej do tego podejdę. Aleks również zdrowo się rozwija ;-))
Jeden minus, przynajmniej w Warszawie, jest nieaktualny – w niektórych szpitalach państwowych podczas cc może być obecna osoba towarzysząca. Jest to co prawda usługa płatna, ale niewiele. Ja właśnie na takie rozwiązanie się zdecydowałam – mąż był przy cc i był niewątpliwie wielkim wsparciem.
o! to świetnie, że jest taka możliwość. Bardzo chciałabym aby był przy mnie mąż, niestety w szpitalu w którym będę miała cc nie ma takiej możliwości;/
I po co sie spinac U mnie w pracy 98% to mezczyzni i kazdy zdecydowal by sie na cesarke bo porod BOLI a karmili by mlekiem modyfikowany by przesypiac całą noc To kobiety wmawiaja sobie ze sa gorsze bo cesarka czy tez butelka Moj porod by wywolywany w 42 tygodniu ostatecznie skonczyl sie cc, mialam duzo mleka, ale mi sie laktacja pojawila w polowie 5 miesiaca ciazy wiec nie mialam problemu z karmieniem. Poza tym bardzo chcialam karmic. Dla mnie to wszystko sprawia psychiki, naszego nastawienia. Nie dajmy się zwariować
Zgadzam się z Tobą, że to psychika. Ja mam słabą w tej kwestii stąd takie podejście ;-) Jak pisałam są kobiety pewne swojej decyzji (wyboru cc, za które płacą) i świetnie, jeśli tylko tak czują i chcą to ich sprawa ;-)
Pierwsze dziecko – poród naturalny przez 12h, 8 cm rozwarcia, zakończony cc, gdyż młody nie schodził główką, tetno zaczęło zanikac. Młody urodził się i dostał 7 pkt. Ze względu na to drugi poród wybrałam przez cc i nie żałuję. Cewnika nie miałam przy żadnej cc, dziecko dostałam do pocałowania i jedno i drugie, po czym jak tylko przewieźli mnie do sali od razu było przy cycu. Jak dla mnie najważniejsze ze dzieci są zdrowe i mi się nic nie wydarzyło pomimo skakającego ciśnienia na stole operacyjnym..
Dużo zależy od szpitala, personelu i oczywiście stanu dziecka. Ja przy 1 porodzie byłam zbyt zestresowana by o coś poprosić, wszystko działo się tak szybko. Teraz jestem bardziej świadoma i i jeśli z Ignacym będzie wszystko dobrze to poproszę o położenie go na klatce, poproszę o cewnikowanie po znieczuleniu. Pozdrawiam!;)
Dziewczyny, postanowiłam napisać ponieważ miałam okazję rodzić i przez cc i sn. Mój pierwszy syn przeszedł na świat przez cc, ponieważ był ułożony pośladkowo. Nikt mnie tak naprawdę do tego nie przygotował, nikt nie powiedział jak wygląda operacja, rekonwalescencja itd więc byłam zaskoczona tym wszystkim a najbardziej chyba bólem te kilka dni po zabiegu. Te z was, które są po cc wiedzą co to znaczy nie móc wstać w nocy do dziecka, które drze się w niebogłosy… Powiem tak: ból rany – straszny, po prostu straszny, z laktacją miałam trochę problemów, musiałam działać z laktatorem, później przechodziłam zapalenie piersi, ale jakoś z tym wszystkim dałam radę. Szczerze? Plusy jakie widziałam i widzę nadal to śliczne dziecko, które nie ma odkształconej główki i przede wszystkim zdrowe, całe – to najważniejsze! I nigdy, przenigdy nie czułam się gorszą matką, uwierzcie i wy też się nie zadręczajcie, przecież kochacie swoje dzieci najbardziej na świecie i jesteście najlepszymi mamami, jestem przekonana! Drugiego syna po niespełna 3 latach urodziłam siłami natury, chciałam spróbować wiecie dlaczego? Dlatego że nie chciałam znowu tego bólu po cc, który dla mnie naprawdę był ogromny. Poród był bolesny, mały nie mógł wyjść ale się udało, choć główkę miał biedną, moja mama jak zobaczyła to się rozpłakała… Na szczęście wszystko się unormowało, wchłonęło, jest zdrowy – git. Ale jak pomyślę teraz, że mogłoby coś się stać, ani chwili nie wahałabym się przed cc i nawet przez myśl by mi nie przeszło, że jestem niepełnowartościową matką. I rzeczywiście po porodzie 2 godziny i biegałam – czułam się o niebo lepiej niż po cc. I teraz gdy 10 miesięcy temu miała przyjść na świat moja córeczka to wiedziałam, że chcę rodzić naturalnie, ale nie myślcie, że się nie bałam. Wiedziałam już co mnie czeka, ale też dzięki temu skupiłam się tylko na dziecku, a nie na swoim bólu, w ogóle nie myślałam o tym że boli tylko żeby oddychać i szybko ją wydać na świat. I poszło szybko i bezpiecznie. A wiecie czemu chciałam rodzić sn? Bo bałam się BÓLU PO CC. Ja naprawdę nie rozumiem tego krytykowania, wymądrzania się i całej tej filozofii dorobionej do rodzenia przez cesarskie cięcie. A najbardziej, kiedy wypowiada się ktoś kto tego nie przeżył. Ludzie, zrozumcie że to naprawdę nie jest „piękne” ani łatwe przeżycie i boli jak cholera po ustąpieniuznieczulenia a dzieckiem w szpitalu trzeba się zająć bo nikt Ci nie pomoże. Matki, które rodziły przez cc, uważam że mają naprawdę dużo ciężej a dodatkowo są terroryzowane w sposób, którego nie rozumiem. Dla mnie jesteście bohaterkami :-). I już. I jeszcze o karmieniu piersią pozwolę sobie słówko bo ktoś pisał wcześniej. Jako matka karmiąca aktualnie trzecie dziecko (najdłużej średni – 20 miesięcy) powiem tak: to że najlepsze dla dziecka – wiedzà wszyscy, to że wygodne – wiadomo – nie wyparzasz butelek, nie szykujesz mieszanki, po prostu wyciągasz – i jest. Ale to, że nikt poza tobą nie nakarmi, w nocy nie wstanie, nie uśpi (moja córa bez piersi nie zaśnie), że na dłużej jak na 2 godziny z domu nie wyjdziesz więc zakupy, wyjście do fryzjera czy kosmetyczki – zapomnij. O tym tak głośno się nie mówi. O zapaleniu piersi, które boli jak cholera nie wspomnę. O pogryzionych brodawkach też się tak nie huczy. Przysięgam, gdyby tylko chciała ssać butelkę to bym jej dała bez żadnych wyrzutów sumienia. Ale ona po prostu za Chiny nie chciała. Żadnej butelki. Płakałam z bólu i karmiłam bo musiałam. Uwierzcie, to nie jest piękne ani magiczne. Więc podsumowując: tak jak wybierzecie wy lub wasze dzieci kub czasami los po prostu zdecyduje – tak najwidoczniej jest najlepiej. I nie bądźcie dla siebie takie surowe bo jak ma się te kilja godzin do całego późniejszego życia poświęconego wychowaniu dziecka? Jesteście najlepsze i nie dajcie sobie wmówić że jest inaczej;-) Ściskam i trzymam kciuki za udane rozwiązanie :-)
Dziękuję za Twój czas i tak wyczerpujący komentarz, tym bardziej że byłaś po obydwu stronach. Gdy teraz się wahałam/waham czy zrezygnować i mimo to próbować, to większość mam rodzących sn mówią „bo ty nie wiesz co to za ból”, robi mi się przykro, bo ja też doświadczyłam bólu, ale jak ktoś słyszy, że masz znieczulenie to po prostu „z zasady” nie boli… Miałam i mam szczęście, że mam dobrego lekarza i czułam się dobrze po cesarskim cięciu. Ale nie każda tak szybko powraca do sprawności, od położnej po kąpieli usłyszałam „żeby wszystkie były takie silne jak Pani”. Cholera też uważam, że to nie o siłę chodzi! Koleżanka miała 2 x cc i 2 razy inaczej się czuła! Po 1 – „chodziła po ścianie” przez parę dni po zabiegu, po 2 była „sprawna” już po 10 godzinach. Najważniejsze jest zdrowie maluszka! Dziękuję i pozdrawiam!
Powinnaś odpowiedzieć ” a ty nie wiesz co to znaczy mieć pokrojony brzuch” i to powinno zakończyć dyskusję ;-). Jak mnie wkurzają takie wszechwiedzące matki – sama oczywiście się za taką nie uważam ;-) Nie martw się, wszystko będzie dobrze gdy tylko zobaczysz ZDROWEGO synka, te rozterki pójdą w niepamięć.
Ja rodziłam naturalnie i wspominam to wpaniale :)
Mąż trzymał mnie za rękę a Kornelia tuż po 'wyjściu’ leżała sobie słodko na mojej piersi słuchając bicia serca <3
Poród był zupełnie bezbolesny [miałam bodajże 3 takie mocniejsze bóle w tym jedno parte] i szybki [kilkanaście minut i po krzyku, nie zdązyłam się nawet pożadnie rozejrzeć po sali porodowej :)]
A po samym porodzie czułam się tak pełna energii, że mogłabym iść tańczyć :)
Każdej kobiecie życzę takiego rozwiązania :)
Mam bliską koleżankę, która rodziła i przez cc i sn bez znieczulenia i twierdzi, że gdyby od niej zależało – tylko sn! Ja uparcie twierdziłam, że jadę rodzić SN, na szczęście mi się udało, ale przy pierwszym dziecku tak mnie nacięli, że byłam mocno ograniczona. Po kilku dniach dopiero mogłam usiąść i chyba ze 3 tygodnie siadałam (właściwie na pół leżałam) tylko na kole ratunkowym. Lekarze mnie pytali co się stało, że mam takiego krwiaka na udzie – jak to co? Urodziłam dziecko. 22 szwy zewnętrzne, kilka wewnętrznych z racji obustronnego pęknięcia szyjki. Drugi poród, gładko, ale dzieciątko zaraz na antybiotyku. Czy żałuję, że nie miałam cesarki – nie. Siostra miała 3 cc i wcale jej nie zazdroszczę.
A ja uważam że robi Pani dużo przykrości tym wpisem tmy z nas które nie czują się gorsze tylko dlatego ze rodziły cc. Stawianie się z góry na „przegranej” pozycji tylko dlatego ze dziecko urodziło się cc i tłumaczenie tego słaba psychika równiez uważam za bezsensowne. Tylko winny się tłumaczy a nie sądzę żeby tysiące kobiet po cc musiało się komukolwiek teraz tłumaczyć. Ja rodziłam przez cc i szczerze zaraz urodze tak drugie. W życiu mi przez myśl nie przeszło ze można mieć takie zdanie o porodach przez cc dopóki. ..no właśnie nie przeczytałam wpisu matki po cc. Szok.
Poza tym oprócz ostatniego punktu z minusów nie spotkało mnie nic z wymienionych. PS mój mąż jest lekarzem i spytaj cie lekarzy ginekologów którego żona rodziła SN. ..90% to cesarski zastanawiające czyż nie. Pozdrawiam i życzę więcej otwartości.
Witam Wszystkie Mamy
Jestem mamą 2 chłopców 11 lat i 9 lat. Obecnie w 3 ciąży. Chłopców rodziłam na dwa sposoby. Pierwszego syna urodziłam siłami natury. Stosunkowo szybko bo 6 godz. syn urodził się duży : 4,5 kg i 58 cm poród bym straszny mimo nacięcia zostałam rozerwana. Straciłam dużo krwi, więc musieli mi podać 3 woreczki krwi. Po powrocie do domu dostałam krwotoku i znowu do szpitala. Masakra. Drugiego syna urodziłam przez cesarskie cięcie. On również był dużym chłopcem 4,5 kg i 59 cm. Po porodzie również dostałam krew. Blizna bolała ale podobnie jak blizna krocza po pierwszym porodzie. Teraz wiem że będę miała znów cesarkę i jestem zadowolona. Nie ma idealnego porodu, plusy i minusy są wyrównane. A co do kontaktu z dzieckiem po porodzie to uwierzcie drogie panie lepiej odpocząć porządnie po takim wysiłku bo dziecko do końca życia nie da Wam spokoju ;)
Witam! Mój poród był dość skomplikowany ponieważ z powodu małowodzia zaistniała konieczność wywołania akcji przed terminem. Tydzień spędziłam w szpitalu zanim urodził się synek. Przy 3 próbie wywołania porodu zaczęło spadać tętno dziecku i wody zabarwily się na zielono więc podjęto decyzję o cc. Miałam znieczulenie od pasa w dół i nie wiem czy to kwestia zmęczenia (od 11.30 byłam na porodówce a urodziłam o 21.43) ale ból podczas zabiegu był potworny… Czułam moment cięcia, czułam jak szarpią moim ciałem, po wyjęciu dziecka czułam jak „upychają” wszystko i zaszywają. Mój alarm, że to czuję został wręcz wyśmiany i lekarz uznał, że może zrobić tak żeby mnie bolało! Generalnie było to dla mnie traumatyczne przeżycie i nie wiem czy chcę jeszcze kiedykolwiek rodzić :-(
Witaj! bardzo Ci współczuje bólu, tych złych wspomnień. Cóż za znieczulica panuje! Oni powinni reagować na Twój dyskomfort, może mogłaś poprosić o innego anestezjologa wtedy by zrozumieli? Ja oprócz złych wkuć nie mogę narzekać, ale mi dzięki Bogu cięcie robił mój lekarz więc czułam się bezpiecznie. Trzymam kciuki za to abyś kiedyś wyparła te złe wspomnienia i zdecydowała się na kolejne dziecko!