Normalną mamą, która bywa poddenerwowana, wściekła, ma czasami dosyć własnych dzieci, a przy tym kocha je nad życie. Nie staram się być idealną matką i doskonale wiem, że macierzyństwo to nie sielanka. Jeśli miałabym codziennie myśleć o tym co źle zrobiłam – chyba bym zwariowała! A zwariować można i nabawić się poczucia winy, gdyż wokół wiele mam, które zazwyczaj mówią/piszą o tym co robią dobrze, a nie o tym co im nie wyszło …
Na mojej drodze zwanej macierzyństwem, popełniłam sporo błędów. Wciąż zastanawiam się czy to wina mojego charakteru, a może tych małych istot. Moje dzieci są kochane, słodkie, ale też denerwujące. Twoje też ? – przybij piątkę! Ani ja, ani Ty nie jesteśmy od siebie lepsze, jesteśmy od siebie inne. A to jakimi jesteśmy matkami zweryfikuje nasze dziecko, a nie inna matka czy otoczenie. Bo czy to możliwe, aby być ciągle uśmiechniętą, mówić do dziecka z radością, kiedy ono płacze bez powodu …? Możliwe, że istnieją takie mamy, ale można porównać je do nosorożca, tzn. istnieje, ale w niewielu egzemplarzach i jest gatunkiem narażonym na wyginięcie.
Wychowanie to nie jest obustronna idylla. Każda z nas potrzebuje czasu tylko dla siebie, choćby wieczorem. Pytanie tylko, czy tato stanie na wysokości zadania? Wyjście do pracy się nie liczy, poniekąd jesteś bez dziecka, ale za to musisz być miła dla klientów/współpracowników, to normalne więc, że w domu chcesz odreagować. Podobnie jest z dzieckiem – w przedszkolu musi być grzeczne, więc gdy wraca do domu, robi to czego tam nie mogło – a więc … psoci, krzyczy, marudzi. Wniosek: człowiek musi być od czasu do czasy niegrzeczny i niemiły – inaczej zwariuje ;-).
Dzieci są ciekawe otaczającego go świata, wymagające, a przy tym za małe by pół dnia bawiły się same w pokoju. Zadają milion pytań, z tego po kilkaset te same w kółko. I nic z tym nie zrobisz, oprócz przeczekania. Śmieje się, że doświadczyłam podwójnej miłości, podwójnego szczęścia, ale podwójnie zszarpanych nerwów. Czy też masz w głowie obraz matki, która na każdą nawet najmniejszą histerię swojego dziecka zachowuje spokój? Staram się, ale czasami nie wychodzi. A później gdy widzę jak śpią, to myślę sobie jak ja mogłam się zezłościć na takiego aniołka – Ty też? Aż do rana kiedy to o 5:30 budzi Nas Ignaś wołając: „mama, mama” (swoją drogą: najpiękniejsze, ale i najbardziej nadużywane słowo w naszym domu!) lub przybiegający/wołający z drugiego pokoju Aleks: „mamo, już jest pogoda!” – wiecie co wtedy czuję? A sio, a sio wy wstrętne myśli <3
To nie żart – możemy być nerwowe, bowiem w momencie, gdy zarywamy noce nasze siły witalne spadają, zanika empatia, dobry humor. Pojawia się rozdrażnienie, zmęczenie i złość na partnera – „DLACZEGO on ma lepiej ode mnie? przecież to tak samo jego dzieci” – oj mężu ile razy to pytanie przeszło mi przez myśli <3 Dlatego podziwiam każdą mamę, która radzi sobie z wychowaniem dziecka/dzieci sama. Mi pomaga mama, to dzięki niej możemy pozwolić sobie na 2/3 dniowy wyjazd – a o tym dlaczego warto wyjechać bez dzieci chociaż raz w roku, pisałam Wam TU. Ale już sama „godzina dla siebie”, wyjście do kina sprawia, że wracam naładowana pozytywną energią, i żadna nawet absurdalna histeria dzieci nie zamieni mnie w tykającą bombę. Potrafię spojrzeć na to z innej perspektywy, tego że tęskniłam, że nie wyobrażam sobie już by było inaczej, bez nich …
Niezadowolenie, nerwowość powoduje pewien rodzaj uzależnienia dlatego trzeba się od niej odciąć. Ty sama wiesz najlepiej co sprawi, że poczujesz się lepiej. Nie ma czegoś takiego jak 24 godzinna, niezmienna, trwała i nieznikająca miłość. Złość, wściekłość, rozczarowanie, niechęć, również do swego dziecka, są normalnymi uczuciami. Często jest tak, że wszystko zawodzi – dzieci chorują, nie chcą się ubrać/przebrać, robią awanturę o to, że położyłaś coś nie w tym miejscu, co jego zdaniem powinnaś lub ma ochotę na płatki z mlekiem, a one właśnie się skończyły. Dzieci są wypełnione różnymi emocjami, uczuciami i podobnie jak my muszą dać im upust. Niestety często wiemy jak powinno być, ale mamy problem z wprowadzeniem tego w życie …
Na szczęście każda taka sytuacja prędzej czy później mija, dając odniesienie dla wszystkich cudownych chwil, które dopiero nastąpią. Czas wygładzi napięcie i zmęczenie, a wtedy zostanie tylko dobre wspomnienie … <3
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DROGIE MAMY z okazji naszego święta!
Ignaś:
bluza – Muff Muff
spodnie – Muff Muff
czapka – Zara
Aleks:
bluza – Little Gold King
spodnie – Muff Muff
Mama:
sukienka – No Name Fashion
torebka – La Millou Feeria z BebeOli
wózek – Stokke Xplory V4
kocyk – La Millou
- 25 maja 2016
- 17 komentarzy
- Te myśli
Komentarze
17 odpowiedzi na “Jestem normalną mamą”
Świetny tekst! sama jestem mamą rocznego synka więc wszystko na czasie ;)
Czy codziennie chodzisz w takim pełnym makijażu i w takim stroju? ;)))) pytam bo zdjęcia są zawsze „dopieszczone” i aż zazdrość ściska że mi brak na to czasu :P
pozdrawiam, B.
Oj NIE, zazwyczaj nie wyglądam tak na spacerach, a nawet rzadziej niż to możliwe ;P ale … blog, to moja praca, a czytelnicy lubią się inspirować rzeczami, które pokazuję ;-) Też serdecznie pozdrawiam!
Dziękuję za ten post. Wiadomo, że blogi parentingowo-lifestylowe często są tak oderwane od rzeczywistości, że aż nie chce sie kch czytać. .. przynajmniej mnie, bo zamiast inspirowac tylko doluja tym wyidealizowanym obrazkiem rodziny, macierzyństwa, które częściej wygląda właśnie tak,jak to odpisałaś. Przynajmniej wiem, że nie tylko ja miewam gorsze chwile. I wezmę sobie do serca Twoją radę, żeby nie analizować wszystkiego bo niestety zdarza.mi sie to i doluje jeszcze bardziej niz brak chwili dla siebie. Mimo wszystko tez nie moglabym bez moich chłopaków żyć. A.mamy dzieci w podobnym wieku więc przezywamy chyba podobne rzeczy;) wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Mamy:)
też dwóch chłopców? czy parka? Oj każdy dzień to wyzwanie, bo nigdy nie wiadomo jaki „skok rozwojowy” nas czeka u dzieci <3
Tego postu bylo mi trzeba! Dziekuje :*
<3
Dziękuję i wzajemnie :-)
Nawet nie wiesz jak bardzo Ci zazdroszczę tylu pięknych zdjęć. Na stare lata będziesz miała super pamiątkę. U nas to najwięcej zdjęć mają dzieci ale głównie same. Razem ciężko zrobić im zdjęcie. A już całą czwórkę uchwycić na jednej fotografii to święto ;-)
to prawda! zdjęcia, to główna zaleta blogowania <3
Witam w Clubie!
Skoro sie nie znamy a przezywamy dokladnie to samo I z opowiesci innych mam to samo slysze a wiec taki jest Swiat! I Bo juz myslalam ze to ja zwaryjowalam, ze choruje na nerwice I ze cos nie tak ze mna skoro momentami nieznosze wlasne dzieci.
Zdjecia cudowne ( jak zwykle) spacerek w lesie to super sprawa jedynie bym zamienila Twoje buty na konfortowe adidaski :-)
Happy Mothers Day!
heh na koturnie wygląda się szczuplej, wiadomo nie od dziś :-) a na co dzień, to pewnie, że na płasko ;-).
hehe ja tez kocham obcasy ale przez chaluksy musze niestety ograniczac. dlatego dla mnie wygoda jest priorytetem:)
milego Piatku:):)
Dziękuję za ten wpis :) Przeczytałem go dwa razy i utwierdzilam się w przekonaniu, że nie jestem sama ze swoimi dylematami :) Serdecznie pozdrawiam :)
oj nie jesteś, nie jesteś – każda z nas ma czarne myśli ;-)
Jestem mamą 4 dzieci do lat 7, piąte aktualnie w drodze. Nie pracuję, a mimo to w sumie od 7 lat nie mam wolnej godzinki. Owszem, czasem znajdzie się chwilka dla mnie – pójdę do toalety, „siedzę w necie” czy poleżę – lecz wszystko to z dziećmi na głowie (niemal dosłownie). Bez dzieci – raz w miesiącu jak jadę z mężem na większe zakupy oraz aktualnie drugi raz – jak jadę do lekarza. Brakuje mi bliskości, bycia sam na sam z mężem – wiadomo – te kilka minut, kradzionych, gdy dzieci wreszcie usną – to za mało. Nie raz złościłam się, szłam na łatwiznę (moje dzieci wiedzą co to tv, słodycze, a nawet – o zgrozo! – zupka chińska czy czipsy)… Czasem mam ochotę uciec gdzie pieprz rośnie…. ale jak każda matka wie – i tak tego nigdy nie zrobię. I tak bardzo, bardzo kocham moje dzieci. Gdy patrzę na nie jak już śpią, to wiem, że tak ma być. Są całym moim światem, moim życiem, sensem mego istnienia. Nie zamieniłabym się z nikim. Tylko bardzo bym chciała, żeby w tym zwyczajnym natłoku obowiązków i emocji znalazł się czas, choć raz w miesiącu, na kilkugodzinną randkę z mężem; i drugi raz – na samotne wyjście dla odstresowania, odreagowania czy choćby na słodkie lenistwo…
Gratuluję! jesteś dla mnie bohaterką! w „tych czasach” 5-ro dzieci, to na prawdę niespotykane, stąd podziwiam Cię i stwierdzam, że jesteś kobieto niesamowita! ;-) więc wybacz sobie chwile słabości, bo masz do niej prawo! Postaraj się znaleźć tą chwilę dla was … może ktoś pomoże z rodziny, warto mówić o swoich potrzebach, pragnieniach – poprosić o pomoc. Pozdrawiam!
Witam,
Wspaniały wpis, dzięki któremu wiem, że nie jestem sama, że nie tylko ja mam czasami ochotę uciec z własnego domu ?. Trafiłam na Twojego bloga Magdo dzięki fb i wiem, że często a nawet bardzo często będę do niego zaglądać ☺. Sama jestem mamą 3 letniej Zuzi i 6 miesięcznego Wiktorka. Wspaniale piszesz ? pozdrawiam cieplutko
Nie tylko ty, to pewne!;) witam i miło mi, że będziesz zaglądać.
Samych radości!