Dlatego, że wszystko co robię, robię dla osób, które kocham. Nuda to najgorsze co może być w życiu. Czy byłabym szczęśliwa siedząc na kanapie, oglądając kolejny serial? Czy byłabym szczęśliwa chodząc po galeriach handlowych? Nie! Mimo, że jak każdy człowiek potrzebuję kupić nowe rzeczy i zrelaksować się przy filmie, ale wtedy wybieram kino. A kiedyś było to dla mnie normalne, normalne że tyle wartościowego czasu mogę stracić na czynności, które są nieistotne.
Teraz wolę piec bułki i słyszeć zachwyt synka, kiedy krzyczy „buka buka” i patrzeć jak skubie z nich chrupkie ziarna słonecznika, dyni. Wolę malować, wyklejać, uczyć kolejnych słów. Nocą, kiedy już pierworodny zaśnie zabieram się za prasowanie, układanie ciuszków, zbieranie zabawek z podłogi, tworzenie listy zakupów na jutrzejszy dzień, ba! przecież już poprzedniego dnia muszę wiedzieć co ugotuję i na co będziemy mieć ochotę. Chcąc przy tym nadal się rozwijać, nocą również piszę dla Was. Czas – którego ciągle mało, ucieka mi między palcami. Tak, pojawia się wtedy złość, poczucie bezsilności, ale nie mogę się temu poddać. Mimo, że każdy dzień wygląda podobnie, często też nie mam chwili dla siebie (wyprostowane włosy, maseczka, dokładny makijaż? Zapomnij! – tylko w weekend), to jestem szczęśliwa, szczęśliwa, że mam tych swoich mężczyzn. Mężczyzn, bez których mój świat nie byłby tak kolorowy. Każdego dnia uczymy się siebie nawzajem, obserwujemy rozwój dzieci, czy to Aleksa, który robi duże postępy czy lokatora brzuszka, który z dnia na dzień silniej daje o sobie znać. To najpiękniejsze uczucie, kiedy kładziesz się spać, patrzysz na łóżeczko, w którym śpi Twoje dziecko, a obok Ciebie jest mężczyzna, przy którym czujesz się bezpiecznie. Nie ważne, że jesteś zmęczona, że czujesz się coraz ciężej (w końcu to 8 miesiąc), a w głowie mętlik i pytanie „co jeszcze muszę zrobić?”, „o czym zapomniałam?”. W końcu zasypiasz, by jutro obudzić się również przy tych osobach… nie narzekajmy na brak czasu … czas nie gra roli, ważne że jesteśmy razem i zdrowi.
Za czasów studenckich się mówiło, że są do wykorzystania całe 24 godziny … i cała noc ;-)
Aleks:
body z muszką i spodnie – Nonino_klik
paputki – Zazzu_ klik
- 9 lutego 2015
- 3 komentarze
- Te myśli
Zobacz także

Centralne odkurzanie – ile kosztuje system i na co zwrócić uwagę. Myślisz, że warto?
Miło jest znaleźć chwile na przyjemności, ale w domu zawsze jest coś do zrobienia. Najwięcej ...
Komentarze
3 odpowiedzi na “Moje obowiązki = moje szczęście?”
Zgadzam się w stu procentach z wpisem :)
Sama nie ujęła bym tego lepiej!
Dzieci daja powera i chęci do wszystkiego..
Kiedyś nawet nie przeszło mi przez myśl, ze bede potrafiła zrobić kilka rzeczy na raz i nie marudzic przy tym!
A dziś to codzienność :)
Szczęśliwego rozwiazania!!
Zazdroszcze, że to za „moment”.
bardzo dziękuję! czeka mnie jeszcze więcej obowiązków, ale liczę na wspólną zabawę chłopców!;)
dokładnie.. ja tak samo liczę na to, że mój starszy syn jakoś zaakceptuje nowego członka rodziny i będzie zabawiał młodszego brata:)