a gdybym zostawiła synka pod opieką babci lub niani, to już nią bym nie była?
Nie rozumiem dlaczego spora część społeczeństwa ma wyłącznie złe skojarzenia ze żłobkiem? Czy będąc w domu nasze dziecko nie będzie chorować? Czy chcemy aby nie miało kontaktu z rówieśnikami?
Dlaczego nie widzimy zalet? przede wszystkim w rozwoju dziecka. Ja po jednych zajęciach w Hamaku (o którym pisałam TU) widziałam duży postęp! Ostatnio nawet Aleks zaskoczył tatkę. Otóż, do babci Igorek (kuzyn Aleksa) przywiózł tunel, co na to Aleks? od razu chciał w nim iść, ani chwili się nie zawahał, nie bał… Tatko zadowolony! na co mówię mu, że właśnie 1 raz tunel przeszedł w Hamaku. Wtedy nie był taki szybki, trzeba było go zachęcić piłką (uwielbia „piki”). Jaki morał? dziecko jest odważniejsze. A w domu… mama która musi też ugotować, posprzątać – a jak widzi samo bawiące się dziecko to jest cała w skowronkach. A w żłobku codzienne nowości! W planie m.in:
Zabawy poranne: powitanie dnia muzyką, omówienie dnia, tygodnia, pory roku, pogody, gimnastyka smyka.
Zajęcia edukacyjno-wychowawcze:
– spacer/zabawy na świeżym powietrzu (jeżeli pogoda pozwoli),
– zajęcia twórcze (malowanie, rysowanie, wyklejanie, wycinanie),
– matematyka smyka.
– spacer/zabawy na świeżym powietrzu (jeżeli pogoda pozwoli),
– zajęcia twórcze (malowanie, rysowanie, wyklejanie, wycinanie),
– matematyka smyka.
Zajęcia edukacyjno-wychowawcze, m.in.:
– zabawy integracyjne (z wykorzystaniem metody Klanzy)
– rytmika,
– zabawy integracyjne (z wykorzystaniem metody Klanzy)
– rytmika,
– zajęcia logopedyczne/logarytmiczne,
– spotkania z teatrem.
– spotkania z teatrem.
I wiele innych!
Dlaczego poczułam się wyrodną matką? Od paru miesięcy prowadzę sklep Oh!Baby, pracuję wieczorami gdy tata wróci i może przejąć Aleksa. Staramy się aby Aleks zawsze miał ciekawy plan dnia, chodzimy na basen, place zabaw, wyjeżdżamy na wieś aby miał styczność z przyrodą i zwierzętami gospodarstwa domowego. Ale ja po prostu też jestem zmęczona… Ileż można pracować wieczorami? Kiedyś musi powrócić codzienność. Chcę odbierać dziecko ze żłobka i cieszyć się wspólnym popołudniem (we trójkę), a nie tylko weekendami. Jednak słyszę pytanie innych: „ale to wracasz do pracy?”. Nie, ja pracuję już ponad 5 miesięcy i tak jestem zadowolona z tego na tyle ile potrafiłam to połączyć. Jednak nie ukrywam, że takie pytania sprawiają przykrość. Tak jak każda matka kocham swoje dziecko, ale wychodzę z założenia, że „szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko”.
Szanuję kobiety, które zostają z dziećmi jak najdłużej. Potrzebują tego lub nie mają wyboru – muszą pozostać z dzieckiem. Jednak należy szanować też inny wybór – np. mój.
Polecam przeczytać list matki pracującej do tej pozostającej w domu z dziećmi, i vice versa. Ja się popłakałam jak czytałam – KLIK.
A Ty mamo którego listu jesteś odbiorcą? Co wybrałaś?
Do następnego!
Aleks:
body – Malinowe Pole (klik)
spodnie – Ojtyty (klik)
buty – Mrugala – (klik)
- 21 sierpnia 2014
- 32 komentarze
- Dziecięcy świat
Komentarze
32 odpowiedzi na “ŻŁOBEK = wyrodna matka?”
ehhh ciężkie to wszystko…ja nie uważam, że złobek to krzywda, ale też jestem zdania ze nie jest to najbardziej potrzebna rzecz dla maluchów poniżej 3 lat…co innego przedszkole to juz jak dla mnie mus:) ale doskonale rozumiem twoje odczucia bo tez sie troche wypaliłam…chyba juz za długo siedzie w domu i ani ja nie korzystam ani mały…dlatego Wiktor idzie do złobka…jestem pełna obaw, mam troche wyrzutów sumienia, a najwiekszym horrorem są dla mnie choroby…mały w domu mi nie choruje, ma katar raz na ruski rok, a wiem ze w zlobku nie unikniemy zarazków…tak czy inaczej trzymam za was i za nas kciuki, bo to nigdy nie jest latwa decyzja…a co do wyrodnosci to jakby rozpatrywac ją w tych kategoriach to każda mama ktora zostawia swoje dziecko musi byc „wyrodna”-co za roznica z kim;)mozna tez byc wyrodna matka siedzac w domu z dzieckiem, a zajmując sie nim godzine dziennie…
świetne słowa… zawarłaś to co czuje – emocje mną też targają. Też się boje rozłąki. Ale zawsze decyzja jest trudna. Trzymam za Was również kciuki!
Wszystko zależy od żłobka. Jeśli jest dobru, to żadna krzywda dla dziecka. Nawet to często korzyść.
to prawda, dlatego my dostaliśmy do naszego za 3 razem (mimo, że prywatne). Po drodze mieliśmy propozycje innego, ale gdy zobaczyłam Panią kierownik i jej podejście do spraw podpisania umowy, pokazania żłobka, to już wiedziałam jak zarządza obiektem. Od razu podziękowałam.
„Nie rozumiem dlaczego spora część społeczeństwa ma wyłącznie złe skojarzenia ze żłobkiem?” – Ja mam złe skojarzenia z przedszkolem, a co dopiero ze żłobkiem. Pooglądaj sobie archiwalne zdjęcia ze żłobków z lat 50, a będziesz miała odpowiedź.
Żeby było śmieszniej, moja właśnie skończyła dwa lata i jestem u progu żłobkowania. Szukam prywatnego, na kilka godzin dziennie, żeby mała miała kontakt z rówieśnikami. Babcię mam pod ręką, ale rówieśników jej babcia nie zastąpi, a na naszym podwórku większość to przedszkolaki, na dodatek wzrostu mego dziecka, co powoduje coraz więcej problemów. No wiesz, traktują ją jak przedszkolaka, a ona jest za mała i nie rozumie. Przydałaby się grupa równolatków plus panie z ogromem cierpliwości i pomysłami na odpieluchowanie, bo mnie się skończyły pomysły ;)
Ale nadal się waham, nadal nie jestem pewna, nadal to jest spory koszt (4 stówy za 4 dni w tygodniu po kilka godzin) i nadal gdzieś tam w środku mówi mi, że to za wcześnie. Chyba większość mam coś takiego przechodzi ;)
Faktycznie koszty są wysokie. Dostanie się do żłobka publicznego graniczy z cudem;-) U Nas w żłobku za cel panie biorą: naukę samodzielnego jedzenia, zasypiania oraz pożegnanie ze smoczkiem. Pieluchy chyba za cel są w przedszkolu ;-)) u Nas mam nadzieję, że nie będzie problemu my codziennie nocnikujemy ;-)
Ja we wrześniu wracam na studia i mojego 10 miesięcznego Leonka chcąc, nie chcąc będę prowadzić do żłobka. Też jestem pełna lęku i obaw, ale wiem że będzie to dla niego dobre. Jest to prywatny żłobek o bardzo dobrej opinii. I bardzo drogi.. (800zł/msc) ale wiem, że niania to nie będzie dobre rozwiązanie..Leoś jest bardzo ruchliwym dzieckiem, towarzyskim, szybko rozwijającym się. Ma 9 miesięcy i sam chodzi.. Wiem, że po pewnym czasie Pani Niania byłaby nim strasznie zmęczona. Wiem też, że niania nie da mu tylu możliwości do zabaw czy nauki. Z resztą niania nie jest w moim przypadku rozwiązaniem. Tata pracuje długo, więc z jego strony nie mogę liczyć na pomoc w domu. A czas na naukę też muszę znaleźć.. Dlatego żłobek ;) I MIEJMY NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIE JAK NAJLEPIEJ! :)
pozytywne myślenie przede wszystkim ;-) będzie dobrze! a jak już chodzi to w ogóle nie ma się co przejmować, bo da sobie świetnie radę wśród dzieci;-) zdaj relacje jak u Was się sprawdzi ;-))
My dajemy również do prywatnego z dofinansowaniem.
ja rowniez wrocilam do pracy od pierwszego dnia narodzin Anastazji :)
Prace jaka ja wykonywalam byla opieka nad innymi dziecmi, czyli niania :)
nie wyobrazam sobie zebym dzicko dala pod opieke innym osoba a ja sie zajmowala obcymi dziecmi :) taka moja praca uwielbiam to i poppieram szczesliwa mama to szczesliwe dzicko !
super! i świetne jest to, że poczęci traktujesz to jako pracę – mam na myśli Twoją samoocenę – wiesz, że pozostając z dzieckiem zarabiasz!;-) (odnoszę się do komentarza autorki poniżej). I to bardzo mi się podoba, ja jednak tak nie myślałam stąd szukałam „więcej” ;-)
ja spotkałam się z piętnowaniem że jestem nierobem na utrzymaniu bo nie pracuję tylko opiekuję się dzieckiem. przykra sprawa
Tak przykra, wiem co czujesz – bo kiedyś rozmawiałam z mamą na ten temat, Wychowała 3 dzieci, dbała o dom, gospodarstwo – a w oczach innych to się nie liczy. Światem rządzi pieniądz… ale bądź silna, znasz swoją wartość – robisz b. dużo! dałaś na świat życie i dbasz o nie ;-)
Ja pracowałam przez cały urlop macierzyński – właśnie wieczorami lub w weekendy gdy mogłam z kimś zostawić dziecko. Czasami nie spałam w ogóle przez 3 dni. Przy roczniaku jednak ciężko jest cokolwiek zrobić z domu. Zdecydowałam też że muszę wrócić do pracy na etat aby mieć przyzwoity stały dochód, czego nie daje bycie freelancerką. Nie czuję się z tego powodu wyrodną czy złą matką. Gdybym olała temat pracy, nie mielibyśmy co jeść i gdzie mieszkać.A samą macierzyńską miłością dziecko nie żyje, prawda? :)
Prawda, ja niestety też nie śpię na pieniądzach, stąd powstało Oh!Baby ;-)) chciałam połączyć pracę z wychowaniem, ale noce jednak nie są od pracy – człowiek długo tak nie wytrzyma. W końcu się wypali. Pozdrawiam! i życzę powodzenia w powrocie.
Ja mam ogromny dylemat… Mały kończy 6ego września rok a ja marzę o powrocie do pracy… jednakże chciałabym zostać z nim jak najdłużej w domu bo ” do szkoły zdąży się nachodzić ” a mi jego dzieciństwa nikt nie zwróci :( Na razie mamy dobrą możliwość, że partner pracuje i zarabia a ja zajmuję się jeszcze przez rok dzieckiem no i oczywiście domem i w tym czasie planuję się dokształcać :) Powiedz mi kochana jak idzie Ci przy tylu obowiązkach prowadzenie sklepu i gospodarstwa domowego no i oczywiście wychowywanie tak kochanego smyka? :) Pozdrawiam Was serdecznie ! :)
Hej! oo to niedługo przed Wami ważny dzień, zawsze się śmiałam do „3 miesięcy” do „pół roku” i w końcu „do roku” , a potem nie wiadomo kiedy dziecko urosło ;-) Teraz mi lecą te miesiące. Aleks kończy 27-ego 14 miesięcy. Masz rację, nikt dziecku dzieciństwa nie zwróci, ale uważam, że aktywne rodzinne wieczory też są ok. Staram się to wszystko połączyć. Jak pisałam w poście, pakowanie paczek i zamawianie towaru załatwiam wieczorami. W ciągu dnia jak zaśnie gotuję obiad i w między czasie odbieram telefony klientów lub odpisuję na maile. Nie jest łatwo, ale zawsze Aleks był na 1 miejscu, dlatego często nie odbierałam gdyż Aleks w danym momencie mnie potrzebował, chciał się bawić. Do teraz mogłam sobie na to pozwolić, jednak klientów jest coraz więcej – a tym samym zamówień. Mam sytuacje, że czegoś brakuje, wtedy klient odchodzi do konkurencji ;-) Taki rynek. Dlatego aby udoskonalać to co stworzyłam muszę poświęcić więcej czasu. Blog to już nocne hobby lub weekendowe, dlatego nie zawsze udaje mi się dodać posty terminowo ;-) ale już w środę wylatujemy na wakacje i w końcu odpoczniemy! i w końcu wszystko wróci do normy, przede wszystkim tatko!;-) Przesyłam uściski.
Na prawdę baaaaaaardzo Cię podziwiam za tą determinację i to jak sobie ze wszystkim radzisz i to zawsze z pozytywnym podejściem :) Lećcie i odpocznijcie! A przede wszystkim Ty za wszystkie czasy ! Bo już niebawem znów powrót do rzeczywistości hhihi :) Buziaki ! i udanego wyjazdu!
dziękuję bardzo!
Moja córcia ma 11 miesięcy i za tydzień też idzie do żłobka a ja niedługo wracam do pracy. Właśnie dziś będąc z nią na spacerze usłyszałam od znajomych żłobek to wylęgarnia chorób, że oni swojego dziecka na pewno by tam nie oddali a tak w ogóle to dziecko najlepiej rozwija się przy matce. Szczerze mówiąc doznałam lekkiego szoku. Pamiętam jak bardzo mi zależało, żeby córcia dostała się do żłobka bo nie oszukujmy się z tym naprawdę ciężko, więc kiedy zobaczyłam ją na liście przyjętych dzieci poczułam ogromną ulgę. Żłobek ma mnóstwo zalet a dzieci moim zdaniem najlepiej rozwijają się wśród swoich rówieśników. Mam świetny przykład swojej siostrzenicy, która chodząc do żłobka w wieku 2,5 lat całkowicie samodzielnie jadła, korzystała z toalety i płynnie mówiła, już nie wspomnę o ogromnej ilości wierszyków, piosenek i zabaw, które znała. A czy mama siedząca w domu będzie umiała tak bawić się z dzieckiem by czegoś je nauczyć. Nieliczna część może i tak ale pozostałe pewnie będą chciały jak najwięcej zrobić w domu, bo obowiązków zawsze mnóstwo, a dzieckiem zajmą się na tyle by je nakarmić, dać zabawki i dbać o to by nic mu się nie stało. Pewnie zaraz odezwą się głosy kreatywnych mamy, które będą zapewniały jak to codziennie poświęcają dzieciom każdą swoją chwilę ale nie oszukujmy się każdy chce mieć trochę wolnego czasu. Kocham moją córcię bezgranicznie i wiem, że na pewno bardzo będę przeżywała rozstanie z nią, zwłaszcza przez pierwsze dni. Pewnie nie obejdzie się też bez łez ale czy nie będzie fajnie poczuć to piękne uczucie kiedy to będę odbierała ją ze żłobka, i kiedy będę mogła patrzeć jak się uśmiecha i biegnie w moją stronę kiedy mnie zobaczy. Nie uważam się za wyrodną matkę, wręcz przeciwnie czuję, że robię dla mojej córci coś dobrego. Takie jest moje zdanie ale mamy, które zostają ze swoimi dziećmi w domu też zasługują na uznanie, w końcu każdy ma prawo podjąć własną decyzję.
doskonale ubrałaś to we słowa. Dokładnie czuję to samo. Też kocham bezgranicznie Aleksa, ale wiem, że będąc z nim sama nie zapewnię mu tylu atrakcji. Gdy zobaczyłam listę, a na niej imię i nazwisko mojego dziecka to byłam szczęśliwa. Moje zadowolenie jednak szybko opadło gdy słyszałam komentarze innych – stąd ten post. Choroby na pewno są nieuniknioną częścią przebywania w otoczeniu dzieci, ale jeśli nie teraz to czeka nas to w przedszkolu, albo w szkole. Ale to moje zdanie.
alez on duzy, pamietam Madziu o Was, mam nadzieje ze wkrotce jakos sie zobaczymy, tymczasem pamietaj o czasu dla samej siebie :)! buziaki
Mój mały od 7 miesiąca życia chodzi do żłobka, i to była chyba najlepsza decyzja w moim życiu! Mały wszystko szybciej rozumie, potrafi sam zjeść, ubrać się, posprzątać zabawki, zna kolory, potrafi liczyc, a ma dopiero 2,5 l! Ze żłobka przeszedł do Przedszkola ( ta sama placówka ;) ) Za tydzień nowy etap w naszym życiu … Nowe przedszkole! :) Zobaczymy jak będzie
ooo to mnie pocieszyłaś ;-)) ciesze się, że dzieci tak szybko chłoną. Życzę powodzenia w nowym przedszkolu!
Wini poszedł do żłobka gdy miał pół roku, na początku tylko na chwilkę… teraz też nie na 8 godzin, pracujemy nieregularnie więc zdarza się że siedzi tam tylko 2-3h. Ja na szczęście nie spotkałam na początku mam które tak demonizują żłobek. I dobrze, bo teraz takie spotykam i mam argumenty aby zapewnić je że czasy naszego dzieciństwa różniły się diametralnie od tego co jest teraz. Wini chodzi do prywatnego żłobka, ale dotowanego przez miasto. Rozwija się cudnie, wiele więcej potrafi dzięki kontaktom z rówieśnikami… a ja jestem naprawdę o niego spokojna, pomimo tego, ze jeszcze nie potrafi nam o tym powiedzieć to musi bardzo lubić żłobek, skoro często nawet nie zdąży nam pomachać i wbiega do sali aby pobawić się z dzieciakami:)
bardzo cieszą mnie takie opinie. Aleks był dziś 1 raz i też dałam go tylko na 1,5godzinki by się przyzwyczaił ;-)) pozdrawiam!
Mam to „szczęście”, że córką zajmą się babcie, kosztować nas to będzie wspólne mieszkanie. Jednak ja nie jestem gotowa psychicznie, aby oddać ją pod opiekę kogoś obcego, dla kogo nie jest ona najważniejszą istotką tak jak dla mnie.
Jednak nie oceniam takich matek, każda robi to co uważa za słuszne da swojego dziecka.
jeśli miałabym możliwość zostawić pod opieką babci to zapewne wybrałabym ten sposób;-) niestety mieszkamy 50km od siebie ;-)888
Rozumiem Cię doskonale :) Nas sytuacja zmuszała aby małego posłać do żłobkach.. po nocach nie spałam. Nie byłam JA na to gotowa. Kombinowałam na wszystkie sposoby.. ale ani razu nie przyszło mi do głowy że mamy które oddaja dzieci do żłobka są wyrodne!! haha
Ja właściwie to w tej chwili jestem za żlobkiem. Wiem ze jak pojawi się dziecko to może mi się to odwidzieć ale serio wolę chyba dać do żlobka niz pod opiekę babci czy dziadka. Moja mama pali papierosy i nie rozumie tego, że u mnie w domu się nie pali zawsze się unosi gniewem i nie szanuje tego wychodzac do kuchi z fochem. Natomiast u niej w mieszkaniu to jest mgła londynska jak dla mnie – po godzinnej wizycie u niej moje ubrania nadaja sie do prania. Druga babcia jeszcze 5 lat ma do emerytury a dziadek jest chyba nie do konca na tyle ogarniety zeby siedziec caly dzien z dzieckiem…. A i patrzac na dzieci mojej siostry ktore sa wychowywane przez jej tesciową wg mnie jest to tragedia robia co chca. nie mają zasad i niczego wpojonego…. są wychowywane tak zeby im było zawsze dobrze. Jedzą co chcą a głwonie makaron i frytki. Pozywne jedzenie mozna pomazyc nawet zupy to jakis meksyk. no ale nie było obowiązku wpojenia od poczatku to teraz ich nie nauczą…. wiec ja z moim mezem od poczatku jestesmy zdania ze wolimy oddac do zlobka niz miec pretensje jak babcia chowa jedna czy druga…. i najlepszy hit moj maz to kiedys powiedział do mojej matki…. ja bym na to nie wpadla no ale on juz u niej jest przekreslony – ona za to go nie lubi, tak mi powiedziała. ja oniemiałam… jak po czyms takim mozna oceniac ludzi… jej slowa brzmialy tak :jeszcze dzieci nie macie a on juz mowi ze odda do zlobka” wlasciwie nie mam pojecia skąd ten foch no ale w tej chwili wiem ze nie bede mogła jej o nic prosic nawet o pomoc zeby zostala na godz. z dzieckiem – choc nie jestem pewna czy bym tego chciała. A co mi Wy radzicie jak ja mam sie zachowywac teraz w stosunku do matki ktora oznajmia ze nie lubi mojego męża….
Madziu kocham cie! We are on the exactly same page! Moj Kubus poszedl do zlobaka w wieku 18 miesiecy na 3 dni w tygodniu od 9 do 18tej. Mielismy tydzien czasu, darmowego, do akomodacji dziecka. 1 dzien godzina czasu z rodzicem. 2 dzien godzina czasu bez rodzica 3 dzien dwie godziny ( bez obiadu) 4 dzien 2 godziny z obiadem, 5 dzien 3 godziny w tym obiad I drzemka. Po 2 dni moj Kubus juz jadl sam lyzeczka I znal 3 dodatkowe slowa ( po angielsku). Po kilku miesiecy sam prosil o nocnik a jeszcze bardziej chcial na big toilet bo on juz byl big boy:) Obecnie mowi plynnie po angielsku I ma niesamowite podejscie do rowiesnikow, nie jest niesmialy, umie sie sam ubrac, kurtke, buty, I million innych rzeczy. Oczywiscie ze chorowal ale to sie nie obejdzie. Stomack bug przezywalismy najczesciej! A katar to juz codziennosc, nawet nie zrwacalam na nie uwage bo wszystkie dzieci sa smarkate. dzies dziekuje Bogu ze taka decyzje podjelismy. Mam madre dziecko! Powoli myslimy nad zlobkiem dla drugiego synka moze we wrzesniu lub w wieku 2 latek gdyz ceny poszly w gore i to sa koszty b duze. Ale rozwoj dziecka jest bezcenny!
aaa zapomnialam pochwalic koszulke/body Twojego synka! Uwielbiam do potegi xxxxx
Koniecznie musze taka zamowic na sierpien, kiedy moje dzieci pojda do tesciowej:):) Zamowie az dwie dla obu synkow, przekazemy tesciowej podwojna „wiadomosc” HAHAHAHA
Bardzo sensownie napisane! Nie wiem skąd te negatywne poglądy!