Te myśli

Życie, to gra?

Każdy z Nas w życiu gra rolę. Jestem kobietą, żoną, matką, córką, siostrą, koleżanką, właścicielką firmy, blogerką …. czy w każdej z nich mogę być dobra? Często zdaje sobie sprawę, że nakładam maskę i staję się kimś, kim nie jestem naprawdę.

Mówią „warto być sobą” – tylko jak? skoro znamy oczekiwania innych i dostosowujemy się do sytuacji. Wiele razy miałam ochotę powiedzieć głośno coś innego niż mówiłam : „tak uważam, że powinnaś go zostawić, ułożyć sobie życie”, a szeptałam „poczekaj, może się zmieni, daj szansę dla dobra dziecka” – ale wiedziałam, że ta osoba chciała to usłyszeć. Czy w innej sytuacji mówię: „nic się nie stało ;-)”, pod którym kryje się tyle żalu. Nie winię siebie za to, że przybieram maskę, staje się dzięki niej silniejsza, chcę udowodnić, że nie tak łatwo mnie zranić, choć jest inaczej. Może dzięki temu kiedyś taka się stanę – silniejsza. Wy też macie o mnie różne wyobrażenia. Blog, to moje miejsce, miejsce w którym pokazuję, to co chcę pokazać. Przybieram maskę kobiety zadbanej, matki w ciąży, która nie narzeka na swoją codzienność … a bywa i tak, że dopada mnie bezsilność i mimo, że na mojej liście „w tym tygodniu zrobię…” jest wiele pozycji, to nie robię nic. Ale właśnie takie przybieranie maski pomaga mi w dniach, kiedy mam wszystkiego dość. Wiem, że są ludzie, którzy mnie czytają, którzy piszą te wszystkie miłe maile o porady, czuje się potrzebna i wtedy wiem, że to co robię, to robię dobrze. Gdybym miała zrobić sobie rachunek sumienia, to maski nie zakładam przy mamie i synku. Te osoby znają mnie bezwzględnie. Mama – osoba, która wie o mnie wszystko, wie co czuję mimo, że staram się to sprytnie ukryć. Synek – przebywamy ze sobą 24h na dobę, nie da się ukryć przed sobą swoich słabości, nie gram roli idealnej matki, bo nią nie jestem. Pomyślałam teraz o mężu, przecież też przebywam z nim 24h na dobę… ale nie, od początku przybrałam maskę, pamiętam te czasy randek, na których chciałam być jego ideałem ;-) Jak to w małżeństwie, trzeba przybrać maskę i gosposi i kochanki, a w między czasie być sobą :P Mąż i tak zna mnie, jak własną kieszeń, ale ja wciąż lubię przybierać dla niego maskę.

przybieramy maski

I nie zgodzę się z definicją zakładania maski, która głosi, że jest to związane z niskim poczuciem wartości. Nie zawsze musi to być związane z kłamstwem, dla mnie to naturalna rzecz, która pozwala wpasować się w społeczeństwo. Czy nie grasz osoby „profesjonalnej” przed przyszłym pracodawcą, mimo że masz kilka słabości? Dziękujesz za nietrafiony prezent z uśmiechem na twarzy, żeby nie zrobić komuś przykrości? Albo jesteś miła dla teściowej, mimo że zaszła Ci za skórę? To nie jest życie na pokaz, to zasady kultury, dobrego wychowania, kompromisu, dlatego czy zakładanie masek jest czymś złym?

maski zwierzątka

Wy zakładacie maski na co dzień?

Do następnego!

Zobacz także

Komentarze

9 odpowiedzi na “Życie, to gra?”

  1. Wiolka pisze:

    Skąd takie fajne legginsy z sesji? :)

  2. Basia pisze:

    świetny temat poruszyłaś ;-) ja też codziennie gram inne role, dobrego pracownika – miłej Pani kelnerki, choć klientów mam różnych ;-)) ale jak to mówią: „klient nasz Pan”. Nie przeszkadzają mi maski, nawet w stosunku do najbliższych ;-)

  3. Olcia pisze:

    Hmm takie życie wlasnie jest, nie da sie wszystkim dogodzić a nie chcąc zranić pewne rzeczy mowi sie delikatniej, niektórych nie robi, czyli zakłada sie maski.
    Najważniejsze chyba w tym wszystkim jest to, zeby nie grać przed samąm sobą, bo jeśli rzeczywistość i gra zacierają miedzy sobą granice to zaczyna się to robić niepokojące…
    Kto z nas nie „gra” na portalach społecznościowych?!? Każdy chce pokazać sie z lepszej strony

  4. Edyta pisze:

    Właśnie, to nic złego. Każdy z nas w zależności od sytuacji, osób, nawet humoru w danym dniu, zachowuje się inaczej. Przecież jak pisał Stachura: ” życie to teatr…”, ale mimo wszystko nie jesteśmy marionetkami, którymi każdy steruje jak chce- trzeba tylko żyć zgodnie z własnym sumieniem i nie udawać, aby nie zatracić siebie… życie pisze nam scenariusz i sami możemy się zaskoczyć niejednokrotnie nową rolą, którą przyjedzie nam jeszcze zagrać. Wracaj do zdrowia! Pozdrawiam!!

  5. mAGNESik pisze:

    Tak :) zawsze staram się uśmiechać i gdy ktoś chce mi pomóc mówię: „nie dziękuję, ja sobie poradzę” i teraz siedzę z termoforem przy plecach, bo od dźwigania wózka, małej i ogarniania domowego ogniska nie czuję krzyża :) ale „ja sobie poradzę” :) Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.